21 listopada 2015 r. | Nr 48/2015 (231)

Lis w kurniku        

 

Szanowni Państwo!

   Francuzi zapraszają lisa do kurnika i dziwią się, że się nie integruje z mieszkańcami kurnika. Eksperyment ten powtarzają od lat, zawsze z tym samym skutkiem i nie wyciągają żadnych wniosków. Jeśli już „tak mają”, to okrzyk „wszyscy jesteśmy Francuzami” oznacza mniej więcej tyle co: „wszyscy jesteśmy durniami”. Ja się wypisuję i nie solidaryzuję się ani z Francuzami, ani Niemcami. Niech sami piją piwo, którego naważyli.

     Ci litościwi krzykacze telewizyjni mają niepowtarzalną okazję wykazania się miłosierdziem. Niech przyjmują pod własny dach „uchodźców” i niech się nimi opiekują. Nie dawajmy się nabierać na ich szczodrość z naszej kieszeni i kosztem naszego bezpieczeństwa.

     Pozostawmy Francję muzułmanom, skoro Francuzi dokonali takiego wyboru. My zajmijmy się tym, co dla nas najważniejsze. Polska dla Polaków, Polacy dla Polski. Czas wyzbyć się narzuconych nam kompleksów i zacząć odbudowywać naszą tożsamość, nasz Kraj. Rząd się zmienił, ale media głównego ścieku - nie! Nadal wciskają nam kit, że nie wszyscy muzułmanie są terrorystami, „zapominają” jednak dodać, że wszyscy terroryści są muzułmanami!

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

 

Wysłuchaj felietonu w wersji audio 

Czy, a jeśli to, kto może pojednać ten obłąkany naród?

A tu pouczający przykład skąd przychodzą wzorce do naśladowania: Helena Krol Kolodziey 

Wczoraj miałem spotkanie klasowe uczniów jednego z tak zwanych renomowanych krakowskich liceów, które ukończyliśmy w roku 1962. Było nas 15-tu i w sumie mieliśmy ponad tysiąc lat. Wszyscy Wysoko wykształceni - prawnicy, inżynierowie, lekarze, naukowcy i tak dalej.

Wiecie, jakie były proporcje polityczne?

Dwóch sympatyzujących z PIS-em, a reszta to bardziej, lub mniej ślepo zagorzali miłośnicy Platformy. 

Powspominaliśmy stare czasy, a po trzecim piwku, jak to zwykle bywa zeszło na politykę. No i zaczęło się, bo koledzy wiedzą, że prowadzę blog prawicowy.

Trójka najbardziej zażartych przy cichej aprobacie pozostałych zaczęła dywanowy atak na Prawo I Sprawiedliwość, które właśnie wygrało wybory z większością pozwalającą mu samodzielnie rządzić. A gdy próbowałem tłumaczyć, że partia pana Prezesa wygrała przecież te wybory z woli demokratycznej większości z nienawistną furią zaczęto porównywać Kaczyńskiego do Stalina i Hitlera, z pani Szydło szydzić, że jest jeszcze głupsza niż Ewa Kopacz, nabijać się, że Kaczyński obsadził kluczowe stanowiska w państwie zgrzybiałymi pierdzielami i bynajmniej nie na żarty lamentować, że oni nie chcą by ich rano z domów wyciągali Macierewicz z Kamińskim. Nawet nie wspomnę, co mówiono o prezydencie Dudzie. I nie było mowy o racjonalnej dyskusji, bo oni i tak wiedzieli lepiej. 

Wróciłem do domu z dokuczliwym bólem głowy, bo właśnie taki jest obraz naszej inteligencji na dzisiaj. I nieprawda, że to się samo zmieni. A jak się nie zmieni to Polska nadal nie ruszy do przodu.

Więc pytam. Czy, a jeśli to, kto może pojednać ten obłąkany naród? Odpowiedzcie proszę! Tylko szczerze! 

Krzysztof Pasierbiewicz   |   Nasze blogi 
emerytowany nauczyciel akademicki   

Czytaj również: Naród z nienawisci obłąkany 

Lekcja pokera

odcinek 130

     As zamknął szafę i zamyślił się. Wiedział, jak to zrobi. Potrzebne będą lekkie aluminiowe pojemniki i stelaż na kółkach, który będzie można dowolnie konfigurować, w zależności od gabarytów. Archiwum, gdyby pomieścić je w kontenerach, byłoby może mniej poręczne na co dzień, ale znacznie bezpieczniejsze przy konieczności szybkiej ewakuacji. Zaczął szkicować plan, gdy nagle uświadomił sobie, że czas nagli i nie ma go na doskonałe rozwiązanie. Co najwyżej pomysł ten będzie można zastosować w przyszłości. Teraz lepiej było dmuchać na zimne. Trzeba zająć się natychmiastową ewakuacją i musi zrobić to bez czyjejkolwiek pomocy.

     Sytuacja była opanowana, ale nie wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Zbyt wiele spraw się spiętrzyło i po raz pierwszy pomyślał, że może nie dać sobie rady. Pocieszył się jednak, że wysiłek fizyczny dobrze mu zrobi. Przecież ma obmyślone plany awaryjne na wszystkie sytuacje. To stale on pociąga za sznurki w tym teatrzyku marionetek.

     Postanowił, że przed wyruszeniem w podróż, chwilę się zdrzemnie. Szosy mogą być oblodzone, a i wariatów na drogach nie brakuje. Trzeba mieć wyostrzone zmysły, żeby dojechać i wrócić bezpiecznie. Szkoda, że pobyt na Mazurach ma być taki krótki. Na wypoczynek przyjdzie czas, kiedy upora się z tym, co najważniejsze, postanowił.

     Z krótkiej drzemki nic nie wyszło. Był zbyt spięty i za dużo zostało do zrobienia. Przed wyjazdem postanowił jeszcze raz skontaktować się z Gordonem. Spotkał się z nim, jak radził mu Naczelny. Tamta rozmowa niewiele dała na teraz, ale mogła zaowocować w przyszłości. W tej chwili należało wykonać następny krok. Wziął komórkę z nową kartą i połączył się z numerem Gordona. Po kilku wstępnych zdaniach przeszedł do rzeczy.

     – Zrób to. Będziesz miał z tego same korzyści. Nie ma świadka, nie ma sprawy. Gdyby nawet wpadli na twój trop, możesz ułożyć sobie dowolną legendę typu: kochaliśmy się bezgranicznie, ale zazdrosny mąż dopuścił się zbrodni w akcie zemsty. Pieniądze mogą być dowodem w sprawie na twoją korzyść. To oczywiście na wypadek, gdyby cię w ogóle złapali, ale przecież wcale nie muszą. Powtarzam: w twoim dobrze pojętym interesie jest pozbycie się jej.

     Obydwaj dobrze wiedzieli, kogo ma na myśli.

CDN

Pobierz odcinki powieści w plikach PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce) oraz podając e-mail do wysyłki. 

---
---

PARASOL NAD KOMOROWSKIM ?

"Albo Winiarski jest kłamcą i powinien odpowiedzieć, albo mówi prawdę i cała masa ludzi z Bronisławem Komorowskim na czele powinna mieć potężne kłopoty" – uznał Wojciech Sumliński po wysłuchaniu zeznań Krzysztofa Winiarskiego w sprawie afery marszałkowej. Przez jeden dzień – 30 października br. zeznania Winiarskiego były gorącym „newsem” w niemal wszystkich „wolnych mediach”. "Sensacja, "szokujące", "wstrząsające zeznania w procesie Sumlińskiego" - pisano w nagłówkach doniesień, epatując czytelników "rewelacjami" wygłaszanymi przez świadka. Następnego dnia – zapadła głucha cisza. Tematy poruszone przez Winiarskiego, nie tylko nie zainteresowały publicystów i tzw. dziennikarzy śledczych „wolnych mediów”, ale nie spowodowały żadnych reakcji ze strony polityków PiS i środowiska Belwederu. Wydarzenie potratowano jako jednodniową sensację. Wprawdzie nazbyt dociekliwi odbiorcy mogliby pytać – dlaczego nagrania rozmów z Komorowskim nie wzbudziły zainteresowania ludzi, którzy zachłystują się dziś tzw. aferą taśmową i ku uciesze kilku funkcjonariuszy pełnią wdzięczną rolę rezonatorów obcej gry - ale z perspektywy dotychczasowych praktyk nie było to zachowaniem zaskakującym.

(...) Trzeba zauważyć, że sprawa zeznań Winiarskiego i krótkotrwały „szok” wywołany jego obecnością w sądzie, doskonale ukazują indolencję i skalę zaniechania środowiska „wolnych mediów”. O tym świadku i jego perypetiach z B.Komorowskim wiadomo bowiem od 2012 roku – tj. od czasu, gdy dr. Leszek Pietrzak opublikował w „Warszawskiej Gazecie” (31 (68)  3-9 sierpnia 2012) tekst, w którym ujawnił „Przypadek Krzysztofa W”. Informacje o Winiarskim, Leszek Pietrzak przekazał następnie podczas rozprawy sądowej w dniu 28 listopada 2012 r. 

(...) Dziś, gdy w Pałacu Prezydenckim zasiada „nasz” prezydent, a pełnię władzy przejęła partia pana Kaczyńskiego, należałoby oczekiwać, że Polacy poznają prawdę o byłym lokatorze Belwederu. Trudno bowiem wyobrazić sobie tematykę bardziej „nośną” medialnie, jak informacje zawarte w zeznaniach świadka Winiarskiego. 

(...) Milczenie środowiska PiS i związanych z nim „wolnych mediów” jest praktyką tym wielce zadziwiającą, że tuż po 30 października ukazały się dwie, niezwykle istotne wypowiedzi na temat wiarygodności świadka Winiarskiego. Ten bowiem argument – brak wiarygodności, był najczęściej podnoszony przez luminarzy „wolnych mediów” i miał rzekomo decydować o braku zainteresowania.

(...) Nazwanie takiej sytuacji zadziwiającą, byłoby zaledwie bladym eufemizmem. Uważam, że mamy do czynienia z ogromnym skandalem i niezwykle groźnym zjawiskiem. Jeśli dziś je przemilczymy, wkrótce możemy zapłacić za to wysoką cenę.

Bronisław Komorowski jest bowiem najciemniejszą postacią świata polityki III RP. Jest osobą, za którą rozpościera się cień wielu ponurych tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Prezydentura tego człowieka była czasem hańby, destrukcji i nienawiści. To okres, w którym utraciliśmy poczucie bezpieczeństwa i zdolność do suwerennych działań, w którym znacząco osłabiono potencjał obronny państwa i skierowano polityczne priorytety na proces „zbliżenia” z putinowską Rosją.  Nie chodzi tylko o obszar propagandy i nachalnej demagogii wylewającej się z ust polityków PO-PSL i hierarchów Kościoła. „Zbliżenie” z państwem Putina miało wymiar koncepcji bezpieczeństwa narodowego, w której Rosja miałaby stanowić „istotny gwarant bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa”.

(...) Ponieważ ten człowiek jest nadal aktywny w życiu publicznym, posiada realny obszar wpływów oraz potencjał polityczny, który niebawem (jak sądzę) zostanie wykorzystany – należałoby uczynić wszystko, by Polacy poznali prawdziwe oblicze owego „katolika - konserwatysty”. Uważam to za rzecz priorytetową dla naszego bezpieczeństwa.

Dlatego sytuacja, w której po arcyważnych zeznaniach Winiarskiego (m.in. na temat kontaktów Komorowskiego z rosyjskimi służbami) zapada cisza – jest nie do zaakceptowania.

Partia pana Kaczyńskiego posiada dziś pełnię władzy oraz zdolność podejmowania dowolnych tematów. Jej politycy zapewniają zaś o „nowej jakości” i skuteczności rządów oraz deklarują szczególną troskę o sprawy bezpieczeństwa.

Uważam zatem za oczywiste, że z chwilą zaprzysiężenia nowego rządu, osoba świadka w procesie afery marszałkowej powinna być objęta ścisłą ochroną, zaś treść zeznań Winiarskiego skrupulatnie zweryfikowana przez służby ochrony państwa. Jeśli informacje przekazane przez świadka zostaną potwierdzone, musi być wszczęte postępowanie karne przeciwko byłemu prezydentowi, zaś opinia publiczna winna poznać szczegóły tego postępowania.

Nie wyobrażam sobie innych działań ze strony ludzi, którzy publicznie deklarują dbałość o bezpieczeństwo Polaków.   

Nie wyobrażam też sobie, by (jak ma to miejsce obecnie) środowisko „naszego” prezydenta mogło nadal ukrywać informacje na temat aneksu z Weryfikacji WSI i udzielało w tej sprawie tyleż nonsensownych, jak skandalicznych odpowiedzi. Mamy prawo wiedzieć – czy aneks znajduje się w tajnym sejfie prezydenta Dudy oraz - czy i kiedy zostanie ujawniona jego treść? Nie można też dłużej akceptować braku audytu w Kancelarii Prezydenta i w prezydenckim BBN. Przypomnę, że upłynęły trzy miesiące od publicznej zapowiedzi sporządzenia takiego sprawozdania i do tej pory opinia publiczna nie została poinformowana o efektach działań.

Jeśli taka sytuacja będzie się przedłużała, może to sugerować, że brak reakcji na zeznania Winiarskiego nie jest bynajmniej wydarzeniem incydentalnym lecz wpisuje się w stałą praktykę postępowania PiS-u i prezydenta Andrzeja Dudy. Byłaby to praktyka „omijania” osoby B. Komorowskiego szerokim łukiem przemilczenia, a nawet zatajenia informacji mogących naruszyć obecne status quo polityka Platformy. Sprawa zeznań Winiarskiego już dziś rzuca cień na środowisko związane z PiS-em i stanie się rodzajem swoistego wskaźnika rzeczywistych intencji. Jeśli nowa władza nie podejmie żadnych czynności weryfikujących informacje przekazane przez tego świadka i nadal będzie unikała prześwietlenia i rozliczenia prezydentury Komorowskiego, otrzymamy mocną przesłankę na istnienie parasola ochronnego nad byłym prezydentem.

Odpowiedź na pytanie – dlaczego taki parasol miałby istnieć, pozwoliłaby wówczas zrozumieć logikę „nowego rozdania”. 

Aleksander Ścios   |  Czytaj całość: Bez Dekretu 

---

Cicha opozycja 

O tej opozycji nie słychać w mediach. Nie mówi się o niej w telewizji, unika się tego tematu w prasie. Opozycja ta praktycznie nie istnieje w mediach. A jednak istnieje. Dlatego nazwałem ją opozycją cichą. A dlaczego jest opozycją? Bowiem, jak każda wspólnota, broni ona swoich interesów, swojej ugruntowanej pozycji. Bywa sojusznikiem albo adwersarzem. Wspiera działania, które sprzyjają jej celom, utrudnia w miarę możliwości te, które jej celom szkodzą. Istnieją przesłanki, by sądzić, że w najbliższym czasie owa wspólnota będzie bardziej zajęta obroną swych pozycji niż poszerzaniem wpływów. Kto jest cichą opozycją? Cichą opozycją jest międzynarodowe lobby finansowe, a ściślej rzecz ujmując, jego filie działające w Polsce. Celem niniejszego artykułu jest krótka prezentacja owego lobby, jego składu, argumentów i wpływu na kształt ustanawianego w Polsce prawa. 

Ksawery Jankowski | Czytaj całość: http://www.pch24.pl 

Przeczytaj również: Prezes największego zagranicznego banku straszy:
Możliwe, że banki ograniczą Polakom akcję kredytową nawet o 70%!

---

SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA

METODY PRACY OPERACYJNEJ

Do SB nie trafiał nikt przypadkowy. „Kandydata do resortu musiała polecić partia lub funkcjonariusz, albo emerytowany pracownik resortu”. (...) Działania SB były tajne, pozaprawne, zorganizowane. SB realizowała swoje cele poprzez rozpoznanie, zapobieganie, wykrywanie, zwalczanie i manipulowanie wrogami reżimu komunistycznego. SB realnie podlegała sowieckiej bezpiece KGB. SB była podległa PZPR, pośrednio przez składający się z działaczy PZPR aparat państwowy i bezpośrednio samej partii. 

(...) Do 1954 roku bezpieka funkcjonowała pod nazwą Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Od końca 1954 roku do początku 1957 jako Komitet do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, od początku 1957 jako Służba Bezpieczeństwa. SB była częścią MSW. Ministrami Spraw Wewnętrznych byli: w latach 1968-1971 Kazimierz Świtała, w 1971 Franciszek Szlachcic, w latach 1971-1973 Wiesław Ociepka, od 1973 do 1980 Stanisław Kowalczyk, od 1980 do 1981 Mirosław Milewski, od 1981 do 1990 Czesław Kiszczak. 

Prócz bezpieki na komunistyczny aparat represji składał się też bezpieka wojskowa (występująca również pod róźnymi nazwami: informacji woskowej, zarządu II sztabu generalnego, Wojskowej Służby Wewnętrznej). Bezpieka prowadziła swoje akcje razem z Milicją Obywatelską, Ministerstwem Obrony Narodowej, Wojskami Ochrony Pogranicza i WSW. Praca w bezpiece zapewniała wyższe pensje, dostęp do dóbr materialnych niedostępnych dla reszty oraz bezkarność za cenę lojalności wobec PZPR.

Kadra bezpieki 

Do SB nie trafiał nikt przypadkowy. „Kandydata do resortu musiała polecić partia lub funkcjonariusz, albo emerytowany pracownik resortu”. Kandydaci musieli być nie karani i nie posiadać wśród znajomych wrogów PRL. Proces rekrutacji miał kilka etapów: rozmowa kwalifikacyjna, sprawdzenie kandydata przez resort, kolejna rozmowa. W czasie okresu próbnego przyszły funkcjonariusz przechodził kurs O (operacyjny), po czym pracował pod kontrolą opiekuna. Po tym okresie kończył studia podyplomowe w Akadami Spraw Wewnętrznych i się usamodzielniał. 

(...) Funkcjonariusze byli zobowiązani do zachowania tajemnicy o swojej pracy. W pracy SB wszystko było utajnione. Samotni funkcjonariusze SB zamieszkiwali w lokalach konspiracyjnych by tworzyć pozory że lokale te są normalnymi lokalami mieszkalnymi.

Praca operacyjna 

(...) Praca operacyjna SB obejmowała: ludzi, obiekty (szkoły, instytucje, wydarzenia, zakłady pracy), zjawiska społeczna. Praca operacyjna SB miała na celu: represjonowanie, zdobycie informacji, manipulowanie (inspirowanie, dezinformowanie, dezintegrowanie). W trakcie pracy operacyjnej wykorzystywano kombinacje operacyjne wykorzystujące wszelkie metody działań

Funkcjonariusze SB najpierw definiowali przeciwnika, z kim lub czym mają do czynienia, jakie cechy i środki ma przeciwnik, jakie są jego społeczne i środowiskowe uwarunkowania. Funkcjonariusze definiowali też jaki ma potencjał własny i agenturalny ma SB w walce z przeciwnikiem. Tworzony był przez SB schemat działań operacyjnych. Określano problem, cel, planowano działania, przygotowywano zasoby, realizowano plan i kontrolowano jego wykonanie. Działania były planowane i programowane. W samym resorcie wszelkie działania były utajnione. SB analizowała przyczyny swoich porażek. 

W ramach pracy operacyjnej SB wykorzystywała podsłuchy i podglądy. Przed założeniem w lokalu który wzbudzał zainteresowanie SB miały miejsca tajne wejścia (TW zdobywali klucze) lub zalegalizowane wejścia (SB udawała elektryków, ankieterów i badaczy). Do zakładania podsłuchów wykorzystywano lokale sąsiednie należące do TW. By umożliwić funkcjonariuszom SB założenie podsłuchów figuranta (osobę obserwowaną przez SB) wysyłano na wakacje, wzywano na policje. SB dokonywała także tajnych przeszukań.

(...) Funkcjonariusze SB stosowali kilka technik obserwacji figuranta: obserwacje jawną (zwaną japońską, polegającą na demonstracyjnym manifestowaniu swojej obecności przez funkcjonariuszy), obserwacje zewnętrzną, wewnętrzną, uczestniczącą, stacjonarną. W miejscach publicznych znajdowały się odkryte punkty obserwacyjne. W pomieszczeniach zakryte punkty obserwacyjne. By uniknąć zdemaskowania funkcjonariusze przebierali się w garderobę specjalną. Podczas śledzenia dokumentowano (pismem, zdjęciem, rysunkami) najdrobniejsze zachowania figuranta. (...) SB foto kopiowała też listy figurantów w ramach perlustracji korespondencji

Jedną z metod pracy SB była analiza operacyjna (polegająca na racjonalnym zdefiniowaniu sytuacji) zdobytych materiałów. Opisywano sytuacje, szukano przyczyn sytuacji, zastanawiano się nad kosztami operacji, przeprowadzano socjologiczną i psychologiczną analizę. Owocem takiej analizy był dokument. Hipotezę wstępną weryfikowano w toku pracy operacyjnej, sprawdzania operacyjnego i inwigilacji

Podstawową metodą pracy operacyjnej była manipulacja. Przeprowadzano ją metodami socjotechnicznymi: rozmowami, przekształceniami środowiska figuranta tak by nie miał jak działać, oddziaływaniem na środowisko figuranta przez TW. SB sterowała jednostkami i całymi grupami. Funkcjonariusze SB operacyjnie inspirowali figuranta do działań pożądanych przez SB. W manipulacji niezwykle ważna była rola TW którzy: rozpuszczali pożądane przez SB pogłoski, nakierowywali rozmowy na tematy pożądane prze SB, inspirowali działania, zniechęcali do działań, doradzali, mnożyli wątpliwości, straszyli konsekwencjami, zniechęcali jednych figurantów do drugich. Figurant nie wiedział że jest manipulowany, ani kto nim manipuluje.

Kolejną metodą operacyjną była dezinformacja operacyjna. Dezinformacja była: pełna (same kłamstwa), częściowa (zawierała informacje częściowo nieprawdziwe lub zdezaktualizowane), apogogiczna (prawdziwe informacje były przekazywane tak obcym wywiadom by obce wywiady uznawały takie informacje za nieprawdziwe). Dezinformowano pisemnie, ustnie, pokazowo (z ulic znikały mundurowe patrole a zostawali tajniacy).

SB w ramach swojej pracy operacyjnej stosowała też dezintegracje operacyjną. Celowo osłabiano i rozbijano opozycje. Do dezintegracji operacyjnej potrzebna była praca TW. SB stwarzała atmosferę wzajemnej podejrzliwości, kreowała figuranta na TW w oczach innych figurantów, inspirowała kłótnie o pieniądze, romanse i pozycje.

W ramach pracy operacyjnej SB przeprowadzała rozmowy operacyjne z figurantem. Rozmowy operacyjne dzielono na: zapobiegawcze, profilaktyczne, sondażowe, wyjaśniające, poznawcze, uświadamiające, informacyjne, propagandowe, ostrzegawcze, inspiracyjne, dezinformacyjne, paszportowe, pozyskaniowe, przesłuchania, instruktażowe dla TW. Celem SB było zdobycie informacji, inspirowanie, dezinformowanie, dezintegracja, manipulacja. Rozmowę poprzedzało rozpoznanie rozmówcy, stworzenie planu rozmowy i legendy dla rozmowy. SB stosowało kilka technik prowadzenia rozmów: zaskakiwało figuranta, stwarzało u figuranta przeświadczenie o zagrożeniu. SB opracowało nawet katalog rodzajów pytań i reakcji rozmówców. 

SB w swojej pracy stosowała rozpracowanie operacyjne, kombinacje operacyjne i gry operacyjne (była to akcja o szerszym zakresie mająca na celu dezinformacje obcych wywiadów). Sprawa rozpracowania operacyjnego polegała na wprowadzeniu do grupy figurantów własnego agenta (była to bardzo trudna operacja, często pomagał w tym seks TW z figurantem). Sprawy obiektowe SB prowadziła profilaktycznie nie przeciw osobom ale by kontrolować instytucje, organizacje i wydarzenia.

Współpracownicy

Warunkiem skuteczności działań SB była wiedza o przeciwniku. Donosy musiały być precyzyjne. 90% informacji SB miała od osobowych źródeł informacji. Dla SB nie było informacji nieprzydatnych, wszystkie informacje były przydatne aktualnie lub w przyszłości. (...) Osobowymi źródłami informacji były wszystkie osoby od których funkcjonariusz zyskiwał wiedzę (w tym i przesłuchiwani, i tajni współpracownicy i eksperci). Do współpracowników SB zalicano: PO czyli pomoc obywatelska (identycznym skrótem określano punkt odbiorczy), tajnych współpracowników, rezydentów (TW prowadzących innych TW), rezydentów łączników (TW przekazujących SB informacje od innych TW lub innego OZI), osobowe punkty kontaktowe, skrzynki pocztowe (osoby pośredniczące w przekazywaniu informacji zaszyfrowanych lub sporządzonych tajnopisem miedzy SB a TW, najczęściej sprzedawcy, szatniarze, bibliotekarze), punkty adresowe (osoby które udostępniły SB swój adres i przez to pośredniczyły w korespondencji miedzy TW a SB), telefoniczne punkty kontaktowe (osoby które pośredniczyły w przekazywaniu telefonicznym zakodowanych informacji między SB a TW, zasada pseudonim i hasło), dysponentów lokali kontaktowych (najczęściej działaczy PZPR wspierających SB), konsultanci (zatrudniany na umowy element komunizujący), agenci werbunkowi (werbowali OZI), agenci celni (szpiegowali współwięźniów w celach), agenci obiektowi (współpracowali tylko w czasie jednej operacji).

TW

Tajni Współpracownicy byli podstawowym i najbardziej efektywnym środkiem pracy operacyjnej. TW werbowano z środowiska uznanego za wrogie. TW nie tylko donosił, aktywnie zbierał informacje, wykonywał zadania zlecone przez SB (dezinformowali, dezintegrowali, inspirowali, skłócali) ale i podejmował inicjatywę by wpływać na bieg wypadków. TW inwigilowali grupy objęte i nie objęte sprawami operacyjnymi, służyli SB do inspirowania i dezinformowania grup lub osób. TW realizowali działania wywiadowcze i kontrwywiadowcze. TW wykrywali i przeciwdziałali działalności osób i środowisk anty systemowych, uzyskiwali dokumenty i przedmioty nie dostępne dla SB, poszukiwali osób ukrywających się, donosili na osoby i środowiska, informowali o nastrojach społecznych, kontrolowali wyznaczone osoby, wywoływali konflikty, oczerniali wskazane osoby, inspirowali wskazane osoby do działania lub do zaniechania działań, zbierali dowody do procesów, kreowali swoją legendę operacyjną walcząc z systemem. SB uzależniała od siebie TW.

Z TW SB utrzymywała aktywny i systematyczny kontakt. Najważniejsze były osobiste kontakty TW z funkcjonariuszem prowadzącym. W trakcie kontaktów z SB TW tracił opory psychiczne przed donoszeniem. Kontakty z TW zachowywano w tajemnicy. SB chroniła TW przed dekonspiracją. Dane TW ukryte były przed innymi pracownikami SB, znał je tylko jeden funkcjonariusz prowadzący. SB TW przekazywała tylko takie informacje jakie były TW niezbędne do wykonania zadania. (...) Wynagrodzeniem za donosy była: pomoc w karierze, prezenty, gotówka. Wynagrodzenie pozwalało TW uzależnić od SB. SB zwracało TW wszelkie kosztySB wychowywała (indoktrynowała) TW. Teczka personalna TW zawierała charakterystykę TW i opis działalności TW. (...)

Werbunek

Werbunek TW poprzedzany był przez proces doboru kandydata, obserwacji kandydata na TW w jego środowisku, weryfikacji, wywiadu środowiskowego (by nie werbować ludzi którzy odmówią współpracy). Werbunek był warunkowany odpornością kandydata na stres i posiadaniem predyspozycji do bycia TW. Werbunek przeprowadzano stopniowo, poznając kandydata na TW, jego środowisko i zdolności. W werbunku rzadko stosowano szantaż, za współprace ofiarowano bezkarność albo uniknięcie ujawnienia materiałów kompromitujących. Jednak odmowa współpracy nie skutkowała ujawnieniem materiałów kompromitujących, SB nie chciała ujawniać metod swojej pracy. Szantaż był stosowany rzadko bo był nieskutecznym, przemoc rodziła opór. Przy szantażu TW musiał podpisać zobowiązanie do współpracy. Najlepsze efekty przynosiła dobrowolna zgoda na współpracę z SB motywowana: politycznie, chciwością, żądzą wrażeń i chęcią zemsty. Przy dobrowolnym podjęciu współpracy TW mógł nie podpisywać zobowiązania (gdyby podpisywanie zniechęcało go do współpracy). 

W werbowaniu stosowano werbunek pozornie dla innego celu (TW mieli początkowo obiekcje by donosić na swoich przyjaciół, zaczynał więc od donoszenia na zakład pracy a potem się rozkręcał). Werbowano za jednym razem lub stopniowo (by zredukować uprzedzenia kandydata na TW wobec SB). Szczególnie pracowicie i z wielką delikatnością werbowano duchownych, księży przekonywano że kontakty z SB w tajemnicy nie są współpracą, że SB nie ma na celu zdobycie informacji lecz swobodne wzajemne poznanie pośladów i opinii, że współpraca ułatwia porozumienie i nie narusza interesów kościoła. 

Podczas werbunku funkcjonariusz posługiwał się erystyką i retoryką (w których był szkolony), swoje słownictwo i argumentacje dostosowywał do kandydata, stwarzał atmosferę przyjaźni, życzliwości i szczerości. Przekaz informacyjny funkcjonariusza był pełen pozytywnych treści. Funkcjonariusz ukazywał sens i potrzebę współpracy z SB, możliwość realizacji celów życiowych dzięki współpracy z SB,

Współpraca 

TW przekazywali donosy bezpośrednio funkcjonariuszowi prowadzącemu lub za pośrednictwem skrzynek kontaktowych znajdujących się na trasie często pokonywanej przez TW. Wszystkie kontakty SB dokumentowała. Donosy trafiały do teczki TW. Z donosów dokonywano wielokrotnie odpisów które trafiały do wszystkich teczek spraw których dotyczyły. Donosy TW mógł spisać przed spotkaniem z funkcjonariuszem prowadzącym, w trakcie spotkania, podyktować funkcjonariuszowi, nagrać relacje podczas spotkania. Funkcjonariusz mógł też spisać notatkę po spotkaniu. SB bardziej ceniła donosy spisane przez TW bo pozwalało to uniknąć przekręcenia relacji przez funkcjonariusza. Donos zawierał: pseudonim TW, nazwisko funkcjonariusza prowadzącego, dane o miejscu i czasie spotkania, treść relacji, informacje czy relacja ze słyszenia, informacje o zachowaniu TW, wynagrodzeniu dla TW, zadaniach dla TW oraz uwagi zwierzchnika funkcjonariusza prowadzącego po lekturze. Zakazane było robienie odpisów z fałszywych donosów.

Represje

Od 1956 bezpieka zrezygnowała z masowych represji jako podstawowego narzędzia swojej działalności. W latach 70 i 80 SB stosowała profilaktykę (głęboką infiltracje i dywersje we wrogich grupach) i punktowe represjeSB pozwalała na działalność opozycyjną by móc lepiej rozpoznać i infiltrować opozycje. SB stosowała szereg metod śledczych: obserwacje aresztowanego figuranta, agenturę pod celą (współwięźniowie byli agentami SB), przeszukania celi, podsłuch i podgląd celi, kontrola korespondencji. Najokrutniejszymi były pobicia i psychomanipulacja

Do przesłuchań SB przygotowywała się staranie, zbierała informacje o zatrzymanym, planowała krok po kroku przesłuchanie, obserwowała zatrzymanego i tworzyła jego portret psychologiczny. Funkcjonariuszy szkolono w rozpoznawaniu i przeciwdziałaniu taktykom obronnym stosowanym przez zatrzymanych. SB zarzucała przesłuchiwanego informacjami by go zdekoncentrować, wmawiała przesłuchiwanemu że resort ma dowody obciążające jego, zaskakiwała przesłuchiwanego. SB starała się wydobyć informacje: przekupując przesłuchiwanego, kulminując stres u przesłuchiwanego w czasie przesłuchania.

SB stosowała następujące metody przesłuchiwania: wszechwiedzę o przesłuchiwanym (SB sugerowała przesłuchiwanemu ze wiedza o jego życiu prywatnym świadczy też o wiedzy resortu na temat jego działalności opozycyjnej), perswazji (celem była częściowa zmiana pośladów lub nastawienia przesłuchiwanego, ukazanie przesłuchiwanemu że interes resortu jest jego interesem, wzbudzenie w przesłuchiwanym poczucia winy, doprowadzenie do tego by przesłuchiwany obciążał innych), dawkowania dowodów (gdy przesłuchiwany nie chciał zeznawać stopniowo pokazywano mu dowody), czołowego natarcia (od razu przesłuchiwanemu pokazywano wszystkie dowody), deprymacji (śledczy od razu reagował na kłamstwa przesłuchiwanego), pogrążania w sprzecznościach (śledczy pozwalał przesłuchiwanemu kłamać tak by przesłuchiwany zgubił się we własnych kłamstwach), szczegółowych pytań (by obalać kłamstwa przesłuchiwanego), oddziaływania na uczucia przesłuchiwanego (manipulowanie emocjami, podpuszczanie), odtwarzania przebiegu zdarzeń (by przesłuchiwany pod wpływem wspomnień się załamał), wykorzystywania nieporozumień między podejrzanymi, natychmiastowego przesłuchania. W czasie przesłuchania funkcjonariusz SB nawiązywał kontakt emocjonalny z przesłuchiwanym, odwoływał się do moralności przesłuchiwanego. Metody śledcze zależały od psychiki aresztanta (był to powód uważnej obserwacji zatrzymanego). Funkcjonariusze w czasie przesłuchań stosowali psychomanipulacje

Akta SB 

SB prowadziło swoją dokumentacje skrupulatnie bo tylko to pozwalało funkcjonariuszom na uniknięcie dekonspiracji i wpadek. Język akt SB był bardzo ścisły by uniknąć pomyłek. SB ewidencjonowała: TW, kandydatów na TW, właścicieli lokali kontaktowych, właścicieli mieszkań konspiracyjnych, skrzynki adresowe, martwe skrzynki adresowe, kandydatów na właścicieli lokali kontaktowych, sprawy operacyjnego sprawdzenia, sprawy operacyjnego rozpracowania, sprawy obiektowe, kwestionariusze ewidencyjne, osoby będące w zainteresowaniu SB, teczki kontrolne spraw, zasadzki, zakryte punkty obserwacyjne, postępowania przygotowawcze, osoby których dotyczyły postępowania przygotowawcze, osoby niepożądane w PRL, łączników, rezydentów, kandydatów na łączników, kandydatów na rezydentów, konsultantów, kandydatów na konsultantów, kandydatów na ekspertów, kontakty operacyjne, mieszkania konspiracyjne, fakty, zdarzenia, użyteczne operacyjnie materiały. Ewidencja pozwalała SB na sprawne działanie, szybkie uzyskiwanie informacji. Dodatkowo kartoteki pozwalały wyszukiwać informacje dotyczące: zawodu, miejsca zamieszkania, miejsca pracy, wykształcenia (by znaleźć właściwego kandydata na tajnego współpracownika lub na lokal kontaktowy). Zebrane materiały były również opracowywane statystycznie. SB zakładała każdemu księdzu i każdej parafii osobną teczkę operacyjną.

Jan Bodakowski    |    Czytaj całość w portalu Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża 

Bibliografia • Filip Musiał „Podręcznik bezpieki, teoria pracy operacyjnej SB w świetle wydawnictw resortowych MSW PRL (1970-1989)” IPN i TN „Societas Vistulana” 2007 Praca F.Musiała oparta została na podręcznikach bezpiki i pracach dyplomowych Szkoły Oficerskiej MSW w Legionowie.

Rozmowy Niedokończone - W służbie Ojczyźnie - 100 dni A.Dudy  
Rafał ZIemkiewicz - Plusy dodatni, plusy ujemne 19.11.2015 r.
 
Expose premier Beaty Szydło
 
WSZYSTKIE pytania posłów do premier Beaty Szydło 
Ryszard Petru komentuje expose Beaty Szydło 
Paweł Kukiz po expose premier Beaty Szydło 
Jarosław Kaczyński w debacie nad expose Beaty Szydło 
Krystyna Pawłowicz o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego 
Alternews - 18.11.2015 r. 
Alternews - 17.11.2015 r.  
Alternews - 16.11.2015 r.  
Myśląc Ojczyzna – prof. dr hab. Piotr Jaroszyński 
Jedyna Ojczyzna jaką mamy Jan Pietrzak felieton 
Relacja z wręczenia nagród "Żeby Polska była Polską" 
Transmisja zaprzysiężenia rządu w Pałacu Prezydenckim 
IV Konferencja Smoleńska  - prof. Kazimierz Nowaczyk 
IV Konferencja Smoleńska - Prof. dr hab. Zbigniew Jelonek 
IV Konferencja Smolenska Glenn Jorgensen 
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Macierewiczu, ale boicie się zapytać
Rafał Ziemkiewicz - "Plusy dodatnie, plusy ujemne" - 12.11.2015 
Michalkiewicz: "Pożądane zmiany dla Polski" (2 godziny dyskusji!) 
Polacy powinni odzyskać wiarę w Polskę - prof. Piotr Jaroszyński 
Przemówienie M. Kowalskiego: PARYŻ - przestroga dla Polski 
Janusz Szewczak: Nie wszyscy posłowie PO to szkodliwi idioci 
Redaktor M. Karnowski o spustoszeniu willi prezydenckiej! 
Krystyna Grzybowska o europejskich elitach po zamachach w Paryżu 
Wywiad z ks. abp. Stanisławem Gądeckim 
Tomasz Jochemczyk: Wybór między modernizmem i tradycją katolicką
Braun & Coryllus - Renesans  

Jan Matejko

Sobieski pod Wiedniem

Obrona Europy przez polskiego władcę w 1683 r. przed nawałą islamu musi być ciągle żywa w naszej pamięci. Dziś powinniśmy umieć wyciągać wnioski z Wiktorii Wiedeńskiej i ataków terrorystycznych - tego uczył nas śp. prof. Józef Szaniawski 

To arcydzieło malarz postanowił podarować podczas 200. rocznicy Bitwy pod Wiedniem papieżowi Leonowi XIII i do dziś znajduje się ono w Muzeach Watykańskich. Historyk był jedną z nielicznych osób w Polsce przypominających o istotnym związku odsieczy wiedeńskiej z atakiem terrorystycznym, mającym miejsce 11 września 2001 r. w Nowym Jorku oraz próbie utworzenia w 1683 r. Kalifatu Europejskiego przez wielkiego wezyra Kara Mustafę, który stał na czele tureckiego wojska. Profesor niejednokrotnie zwracał uwagę na to, że islamski dżihad (święta wojna z Zachodem prowadzona przez muzułmanów, której celem jest poddanie panowaniu Allaha całego świata, a ci, którzy nie są wyznawcami islamu, należą do niewiernych) ciągle trwa.

Czytaj więcej: Niedziela.pl 

Zobacz również: VIII Międzynarodowy Kongres Katolicy i Sztuka  

---

cz. 1  |  cz. 2  |  cz. 3  |  cz. 4 

What is it that makes us human? Is it that we love, that we fight ? That we laugh ? Cry ? Our curiosity ? The quest for discovery ? Driven by these questions, filmmaker and artist Yann Arthus-Bertrand spent three years collecting real-life stories from 2,000 women and men in 60 countries. Working with a dedicated team of translators, journalists and cameramen, Yann captures deeply personal and emotional accounts of topics that unite us all; struggles with poverty, war, homophobia, and the future of our planet mixed with moments of love and happiness. If you want to discover more contents, go on http://g.co/humanthemovie 

---

Dokument przedstawia współczesną Moskwę przez pryzmat jej nastoletnich mieszkańców. Są wśród nich dzieci bogaczy, miłośnicy sportów ekstremalnych i neonaziści. Większość nastoletnich dzieci miliarderów cechuje zamiłowanie do kiczu i drogich marek, które nie zawsze są eleganckie, dlatego nastolatkowie pobierają lekcje stylu i etykiety. Kamera rejestruje ich zmagania w jednej z ekskluzywnych szkół. Wielu młodych Rosjan łączy niebezpieczna pasja - jazda na dachach rozpędzonych pociągów czy wspinaczki na wieżowce. Sergiej i jego przyjaciele przyznają, że akrobacje wykonują bez należytego zabezpieczenia.

Szanowni Państwo,

Plakat przedstawiający fragment ciała dziewczyny ubranej jedynie w przezroczyste majtki i trzymającej w nich rękę, reklamuje spektakl Teatru Polskiego we Wrocławiu. Z reklamą można zapoznać się TUTAJ. Spektakl jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych, ale obsceniczny plakat umieszczony na licznych nośnikach na ulicach Wrocławia mogą oglądać także dzieci.

Plakat zawiera treści, które naszym zdaniem nie są odpowiednie dla najmłodszych mieszkańców miasta, są przejawem wulgaryzacji przestrzeni publicznej, seksualizacji dzieci, a wreszcie przykładem braku szacunku do rodzin mieszkających we Wrocławiu, szczególnie tych, które starają się chronić wrażliwość swoich dzieci.

Reklama spektaklu – naszym zdaniem – stoi w jawnej sprzeczności z misją społeczną, jaka powinna przyświecać publicznym instytucjom kultury. Warto dodać, że po opublikowaniu tego plakatu na Facebooku, profil Teatru Polskiego został zablokowany przez administratora. Z kolei zgodnie z orzecznictwem Rady Reklamy, billboardy i plakaty umieszczane w przestrzeni publicznej są traktowane jak reklamy skierowane do dzieci.

Zachęcamy do skorzystania z przygotowanego przez nas listu i wysłania go mailem do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, któremu podlega Teatr Polski we Wrocławiu (z kopią do działu marketingu teatru). Wszystko zajmie tylko kilkanaście sekund. Prosimy kliknąć na poniższą ikonkę: 

Z serdecznymi pozdrowieniami,

Anna Bućkowska
Stowarzyszenie Twoja Sprawa

---

Nie dziękujmy PKW!

Publikujemy reakcję na wystąpienie Prezydenta Andrzeja Dudy w sejmie w dn.12.11.2015r. [list został przesłany na adres kontakt@prezydent.pl] oraz wypowiedź Józefa Orła w TVRepublika:  

Szanowny Panie Prezydencie!

Przed dwiema godzinami wysłuchałem Pańskiego przemówienia inaugurującego obrady Sejmu VIII kadencji. Dziękuję za wiele cennych myśli i wezwania do wspólnej pracy Parlamentu. Z jednym nie umiem się pogodzić, a przez szacunek dla Pana Prezydenta i Urzędu, który Pan piastuje, muszę się podzielić moimi refleksjami.

Podziękował Pan Prezydent Państwowej Komisji Wyborczej za sprawne przeprowadzenie wyborów zarówno prezydenckich, jak i parlamentarnych. Nie umiem ukryć swojego zdumienia, tym bardziej, że doceniając prace PKW (która moim zdaniem nie wywiązała się ze swoich zadań) ani słowem nie wspomniał Pan Prezydent o dziesiątkach tysięcy osób, które pomagały ograniczyć skalę fałszerstw i nieprawidłowości wyborczych, ludzi pracujących zarówno w Korpusie Ochrony Wyborów Prawa i Sprawiedliwości jak i wolontariuszy Ruchu Kontroli Wyborów. Czyżby dlatego, że byliśmy niechcianymi kontrolerami działań PKW i organów jej podległych?!

Jako ważne uznaję, że nie powiedział Pan Prezydent: „za sprawne i uczciwe przeprowadzenie wyborów”. Doceniam pominięcie tego tak ważnego czynnika w podziękowaniu dla PKW. Wybory tegoroczne uczciwymi w pełni nazwać nie sposób. Ogłoszeni zwycięzcy są faktycznymi zwycięzcami, ale faktyczna skala ich zwycięstwa była prawdopodobnie większa. Ruch Kontroli Wyborów wielokrotnie sygnalizował złą pracę PKW oraz informował o skali fałszerstw i nieprawidłowości wszystkich procesów wyborczych w tym roku.

Bagatelizowanie współodpowiedzialności organów Państwa, w tym szczególnie PKW i KBW, za (co najmniej) stworzenie sprzyjających warunków dla fałszerstw i nieprawidłowości wyborczych z jednej strony oraz niedocenienie pracy dziesiątek tysięcy wolontariuszy, którzy swoją pracą ograniczyli skalę wykroczeń i przestępstw przeciwko wyborom z drugiej strony jest moim zdaniem więcej niż krótkowzroczne. Gdyby nie poświęcenie społeczników m.in. z Ruchu Kontroli Wyborów, to ogłoszone wyniki tegorocznych wyborów byłyby znacznie mniej korzystne zarówno dla Pana Prezydenta jak i dla Prawa i Sprawiedliwości. Niezrozumiałe i niesprawiedliwe jest dla mnie, że w taki sposób podsumował Pan Prezydent nieoceniony udział wszystkich wolontariuszy zaangażowanych w pilnowaniu przestrzegania prawidłowości przebiegu procesów wyborczych z jednej strony oraz faktyczne sabotowanie reguł demokracji przez PKW z drugiej.

Jestem przekonany, że pominięcie w Pańskim wystąpieniu udziału wspomnianych społeczników w obronie demokracji towarzyszące (niezasłużonym) podziękowaniom dla PKW jest wynikiem tego, że Pańscy współpracownicy niewystarczająco poinformowali Pana Prezydenta o złożoności przebiegu całego procesu wyborczego w Polsce.

W najbliższe dwie niedziele wspomniani (niedoinformowani) doradcy Pana Prezydenta będą mieli dobre okazje, by zapoznać się z doświadczeniami wolontariuszy Ruchu Kontroli Wyborów i naszym stosunkiem do pracy Państwowej Komisji Wyborczej. 15. listopada w godz. 10:00-13:00 w budynku SDP przy ul. Foksal 3/5 odbędzie się spotkanie warszawskich wolontariuszy Ruchu Kontroli Wyborów (link do opisu wydarzenia TUTAJ).

22. listopada o 10.00 – Msza święta w kościele parafialnym św. St. Kostki, a następnie w godz. 11:30-16:00 Zjazd powyborczy Ruchu Kontroli Wyborów w Domu Pielgrzyma „Amicus”, sala na I piętrze ul. Kard. S.Hozjusza 2 (link do opisu wydarzenia TUTAJ).

Z wyrazami najwyższego szacunku i życzeniami opieki Bożej
oraz wszelkich potrzebnych dla Pana Prezydenta łask
Boga w Trójcy Jedynego i Prawdziwego,

Paweł Zdun
koordynator okręgu warszawskiego Ruchu Kontroli Wyborów,
prywatnie wyborca Pański oraz Prawa i Sprawiedliwości

*   *   *

Józef Orzeł: Prezydent, dziękując PKW, obraził pracę także całego Korpusu Ochrony Wyborów. Informowaliśmy o tym Pana Prezydenta w kilku listach, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Nie odpowiedział nam – co jest obowiązkiem kancelarii. Dziękując PKW, abstrahował kompletnie od Ruchu Kontroli Wyborów, nie tylko mu nie podziękował, ale też nie spotkał się z nami, mimo obietnicy. Ludzi z PiS w tzw. Korpusie Ochrony Wyborów było ponad 50 tys. Jeśli Prezydent mówi, że PKW działo dobrze, obraża pracę całego tego korpusu – mówił w telewizji Republika Józef Orzeł z Ruchu Kontroli Wyborów.

– Informowaliśmy Pana Prezydenta kilkakrotnie o łamaniach prawa, fałszach, nieprawidłowościach w wyborach parlamentarnych – podkreślał.

– W wyborach parlamentarnych otrzymaliśmy 2 tys. zgłoszeń i prawdopodobnie było 2 tys. nieodebranych zgłoszeń. Większość tej masówki to były rzeczy związane z nieudolnością urzędników, bądź też nawet chęcią fałszowania. Wytknęliśmy PKW sytuacje, kiedy sama łamała prawo, sama tworzyła sytuacje, w których, mając jasny kodeks wyborczy, w swoich wytycznych zapisywała rzeczy z nim sprzeczne, będące prawdziwymi furtkami do fałszowania – tłumaczył. – Mówiliśmy o tym z PKW, obiecali, że to poprawią, nie zrobili tego. To świadoma zła wola PKW. I takiej to PKW, której ja żądałem dymisji, Pan Prezydent dziękuje za uczciwą i efektywną pracę – dodawał. 

Zobacz wideo

Źródło: - RuchKontroliWyborow.pl 

---

Nie niszczyć dokumentów!

Apel Stowarzyszenia RKW

 

Warszawa, dnia 19 listopada 2015 roku

Prof. dr hab. Piotr Gliński,
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
I Wiceprezes Rady Ministrów,
Mariusz Błaszczak, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji
Zbigniew Ziobro, Minister Sprawiedliwości 

WNIOSEK
O ZAPOBIEŻENIE ZNISZCZENIU DOKUMENTACJI ZWIĄZANEJ 
Z PRZEPROWADZONYMI WYBORAMI DO PARLAMENTU 
OGŁOSZONYMI NA DZIEŃ 25 PAŹDZIERNIKA 2015 R.

O POWOŁANIE ZESPOŁU D/S TRANSPARENTNOŚCI
PROCESU WYBORCZEGO W POLSCE

Szanowny Panie Premierze, Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Panie Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji
Panie Ministrze Sprawiedliwości

Niezgodnie z dobrym obyczajem i kulturą polityczną, a na podstawie gorączkowo stanowionego prawa w tzw. III RP, które sprzyja fałszowaniu wyborów w oparciu o „Kodeks Wyborczy” (w jeszcze większym stopniu umożliwiają to „Wytyczne Państwowej Komisji Wyborczej dla Obwodowych Komisji Wyborczych”), w 30 dni od ogłoszenia wyniku wyborów mają zostać zniszczone wszelkie dokumenty związane z ostatnimi wyborami (za ich niszczenie odpowiedzialne jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego). W tym roku tak już się stało z dokumentacją po wyborach prezydenckich oraz po referendum.

Ruch Kontroli Wyborów, który powstał po to by strzec Polaków przed fałszerstwami i nieprawidłowościami wyborczymi, nie tylko wielokrotnie wskazywał na złe prawo, utworzone jakby naumyślnie, by ułatwiać fałszowanie wyborów, lecz także zdobył liczne dowody na to, że podczas wyborów z jakimi mieliśmy do czynienia w 2015 roku, w skali całego kraju doszło do licznych nadużyć i fałszerstw wyborczych.

Nasz ruch – początkowo nieformalny, a po zwycięskich wyborach prezydenckich przekształcony w Stowarzyszenie Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy – we współpracy z tysiącami wolontariuszy, działającymi w ramach specjalnie wyszkolonych struktur, w znacznej skali ograniczył przygotowane mechanizmy fałszowania wyborów. Dzięki temu zrywowi mamy teraz nowego Prezydenta RP oraz nowy Sejm RP, który posiada stabilną większością posłów obozu patriotycznego.

Kierowane dotychczas skargi obywatelskie na drogę postępowania sądowego, czy też powiadamianie prokuratury, indywidualnie lub poprzez różne organizacje, nie zdało się na wiele pod rządami poprzedniej ekipy politycznej, ponieważ mamy do czynienia ze skorumpowanym aparatem wymiaru sprawiedliwości kryjącym przestępców dopuszczających się łamania prawa wyborczego.

Podczas ostatnich wyborów mieliśmy do czynienia przede wszystkim z dopuszczeniem do obiegu sfałszowanych kart wyborczych (np. Zambrów 261 na ogólnie 800 wydanych kart) oraz fałszowaniu list wyborców (głównie list dodatkowych) – informacje na ten temat posiadamy z całego kraju.

Obecnie, gdy mamy nowy rząd, odwołujący się do tradycji wolnościowych bazujących na poszanowaniu PRAWA i SPRAWIEDLIWOŚCI, liczymy, że będzie można wreszcie  zbadać gruntownie nieprawidłowości i fałszerstwa z jakimi mieliśmy do czynienia podczas ostatnich wyborów. Będzie to możliwe już nie na drodze nieskutecznych skarg wyborczych, lecz na drodze postępowania prokuratorskiego i śledztwa. Warunkiem powodzenia takiego działania jest zabezpieczenie i to w skali całej Polski wszelkiej dokumentacji związanej z przeprowadzeniem ostatnich wyborów na każdym ze szczebli decyzyjnych i wykonawczych tego procesu.

Dlatego zwracamy się o powołanie specjalnego zespołu ministerialnego, który wraz z członkami Stowarzyszenia Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy (wyspecjalizowanymi praktycznie w tej dziedzinie) przeprowadzi weryfikację i kontrolę dokumentów, kart wyborczych oraz list wyborczych z wyborów parlamentarnych 2015 roku (dla przykładu Fundacja Batorego dopuszczona została do badania dokumentacji wyborów samorządowych z 2014 roku). Taki Zespół powinien zająć się gruntownym zweryfikowaniem przebiegu procesu wyborczego w Polsce, co jest sprawą wagi  fundamentalnej dla demokracji i naszych wolności obywatelskich.

Niniejsze pismo prosimy potraktować także jako pismo powiadamiające w takim trybie, który będzie wystarczający do wydania decyzji o zabezpieczeniu śladów, dowodów usiłowania popełnienia przestępstwa sfałszowania wyborów. Decyzja o konieczności zabezpieczenia dowodów powinna być wystarczającym środkiem zapobiegającym zniszczeniu dokumentacji oraz podstawą do wydania decyzji o jej zachowaniu.

Z poważaniem:

Zarząd Stowarzyszenia RKW
Prezes RKW Jerzy Targalski (Warszawa)

Członkowie Zarządu RKW
Wiceprzewodnicząca Jadwiga Chmielowska (Sosnowiec),
Wioletta Machniewska (Olsztyn)
Sławomir Stańczuk (Suwałki)
Jacek Kołodziejak (Nadarzyn)
Maria Wilczańska (Lublin)
Ryszard Jordan (Wałbrzych)
Ernest Nosko (Dzierżoniów)                           Źródło: StopFalszowaniuWyborow.pl 

---

Spotkanie w pierwszą rocznicę zajęcia PKW 

Zapraszamy na spotkanie w pierwszą rocznicę zajęcia PKW. Będzie możliwość podsumowania jak i dyskusji z "bohaterami tamtych dni" na temat tego, na ile udało się
wypełnić w 2015 roku te postulaty, które stały u postaw decyzji o wejściu do budynku
i pomieszczeń Państwowej Komisji Wyborczej.

Zapraszamy na godz. 16.00 w sobotę 28.XI.2015 do siedziby
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
na ul. Foksal 3 w Warszawie.

Źródło: 

Zobacz wideo

---

 A P E L

A K T   D Z I E J O W E J   S P R A W I E D L I W O Ś C I

 

Przez wiele lat „Gazeta Wyborcza” (inaczej: „Trybuna Ludu III RP”) była zasilana, tuczona pieniędzmi publicznymi, pieniędzy podatników, ponieważ rząd PO-PSL regularnie zlecał jej publikowanie reklam, komunikatów itp. tekstów, sowicie opłacanych ze wspólnej, państwowej kasy.

Nowy rząd nie powinien być rządem frajerów - mamy taką nadzieję, powinien natychmiast, pierwszego dnia swego funkcjonowania, skończyć z tym procederem. Oczekujemy, że W IMIĘ DZIEJOWEJ SPRAWIEDLIWOŚCI obecnie ogłoszenia i reklamy rządowe będą zamieszczane w „Gazecie Polskiej Codziennie”. Oczekujemy też wzmocnienia przez rząd portalu www.niezalezna.pl .

Jest oczywiste, że zaangażowanie obu środowisk przyczyniło się walnie do zwycięstwa PiS i koalicji w wyborach prezydenckich i parlamentarnych!

 

Jan Wawrzyńczyk

---
---

ul. Dymińska 6a/146, 01-519 Warszawa
konto: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019
kontakt: mtodd@mtodd.pl
sklep.mtodd.pl

strona autorska M.Todd - zobacz tutaj

Internetowy Kabaret M.Todd - zobacz tutaj

profil M.Todd na Facebook - zobacz tutaj

kanał filmowy M.Todd na YouTube - zobacz tutaj

archiwum biuletynu - zobacz tutaj

zamów prenumeratę newslettera - kliknij tutaj