Wobec kolejnych wybuchających w Polsce skandali (kredyty denominowane w CHF, polisolokaty) nie możemy dłużej milczeć – powinniśmy rozważyć zakwestionowanie obecnych przywilejów systemowych, jakie nadaliśmy sektorowi bankowemu. Pieniądz i stosunki finansowe są umową społeczną, której celem powinna być zrównoważona realizacja celów wszystkich interesariuszy.
Życie pokazuje, że sektor finansowy oderwał się od sensu i celu jego utworzenia, tzw. „jądra społecznej wartości” – służby człowiekowi i usprawniania obrotu w gospodarce. Banki wykorzystują nadane im przywileje (emisja pieniądza, zwolnienie akcjonariuszy z odpowiedzialności, prawo emisji akcji oraz gwarancje państwa) przeciwko nam. W tej chwili intytucje te nie są niczym innym, jak „systemem do prywatyzacji zysków, a uspołeczniania kosztów i ryzyk”. Sytuacja taka jest nieakceptowalna.
Islandzki Raport monetarny Frosta Sigurjónssona, z marca 2015 roku, sporządzony na zamówienie premiera tego kraju, ujawnia w sposób prosty nawet dla laika faktyczny obraz rzeczywistości monetarnej, której konsekwencje ponosi obecnie większość z nas.
Z konstytucji różnych krajów, także Polski, dowiadujemy się, że państwo ma monopol na kreację pieniądza, a bank centralny kontroluje podaż pieniądza oraz inflację. Podręczniki do ekonomii mówią nam, że banki tylko transferują środki pieniężne od oszczędzających do kredytobiorców. Jakże inaczej wygląda to jednak w praktyce...
Niniejszy raport przedstawia problemy, jakie system rezerwy cząstkowej stworzył dla Islandii, ale ten obraz jest uniwersalny – dotyczy praktycznie wszystkich krajów powiązanych neoliberalnym wątkiem centralnej bankowości, zorganizowanej w sposób upiorny dla gospodarki, choć zyskowny dla globalnych rentierów.
To nie banki centralne tworzą dziś gros podaży pieniądza dla gospodarki, ale prywatne banki komercyjne, działające w systemie cząstkowej rezerwy. Rezerwa cząstkowa różni się tym od 100% rezerwy, że banki nie mają pokrycia na udzielane kredyty i tworzą pieniądz z niczego. W Islandii banki prywatne tworzą w ten sposób 91% pieniądza znajdującego się w obrocie i dość podobnie kształtuje się ta relacja w Polsce, gdzie prywatna podaż pieniądza depozytowego wynosi 86%.
Tą drogą banki prywatne przejmują zyski z tytułu seigniorage, czyli różnicy między wartością nominalną pieniądza, a kosztem jego wytworzenia. W przypadku pieniądza elektronicznego, koszt jego wytworzenia w systemie księgowym jest bliski zeru, a więc zysk z seigniorage jest praktycznie równy wartości prywatnej emisji kredytu.
Rozdzielenie polityki monetarnej od fiskalnej sprawia, że bank centralny ma niewielki wpływ na podaż pieniądza. Wady tego rozwiązania są widoczne zwłaszcza teraz – podczas deflacji i recesji gospodarczej w UE.
Bank centralny operuje stopami procentowymi, które mają zniechęcać lub zachęcać kredytobiorców do zaciągania nowych kredytów, ale mechanizm ten nie działa, tak jak opisują to podręczniki ekonomii. Z drugiej strony bank centralny (a więc my jako społeczeństwo) jest zakładnikiem dużych banków i musi zapewnić im płynność, gdy skutkiem wybryków spekulacyjnych wpadają one w tarapaty. Takich przywilejów w Polsce nie ma żaden przedsiębiorca.
Jak wynika z raportu islandzkiego, podaż pieniądza banków komercyjnych jest praktycznie nieograniczona, jeśli działają one unisono, czyli rosną w podobnym tempie. Banki komercyjne wykorzystują tę sytuację, pompując do gospodarki dużo więcej pieniądza, niż potrzeba. W Islandii w ciągu 14 lat podaż pieniądza wzrosła 19-krotnie! Co gorsza to banki decydują, gdzie popłyną strumienie pieniądza.
Skutkiem tej sytuacji jest „inflacja” aktywów. Banki komercyjne są niechętne wobec inwestycji w sferę realną (przedsiębiorstwa), ale za to preferują rynek nieruchomości (zawsze mogą przejąć mieszkanie) i aktywa spekulacyjne. Skutkiem nadmiernego finansowania rynku nieruchomości nastąpił w Europie znaczący wzrost cen mieszkań i istnieje 11 mln „pustostanów”.
Siłą rzeczy powiększa się w ten sposób pula stawek w światowym kasynie finansowym, dokąd trafia nadmiarowy pieniądz, nie znajdujący miejsca w realnej gospodarce, gdzie musiałby wywołać hiperinflację.
Raport Sigurjónssona cytuje renomowanych ekonomistów: Fishera i Friedmana, ale i najnowsze prace badaczy zajmujących się przyczynami niestabilności światowego systemu finansowego i sposobami jej usunięcia: Kotlikoffa, Kaya, Kobayakawę i Nakamurę, Benesa i Kumhofa (MFW), Dysona i Jacksona, Hubera i Robertsona.
Wnioski z tych prac zmierzają w jednym kierunku: banki komercyjne należy pozbawić niekonstytucyjnej władzy tworzenia pieniądza. W Raporcie monetarnym znajdujemy szczegółową odpowiedź, jak to robić, krok po kroku, nie zaburzając funkcjonowania obecnego systemu bankowego. W efekcie zaproponowanej transformacji, rozłożonej na kilka lat, system finansowy Islandii uzyskałby stabilność nieporównywalną z dzisiejszą, gdyż kondycja finansowa banków komercyjnych przestałaby rzutować na system płatnościowy i podaż pieniądza w gospodarce. Podobne reformy należałoby wdrożyć także w Polsce i w innych krajach, o czym przekonują cytowani badacze monetarni, pochodzący z różnych rejonów świata. Pieniądz jest dobrem wspólnym, należącym do całego społeczeństwa. W krajach operujących własną walutą, takich jak Islandia czy Polska, kreacja pieniądza powinna powrócić do banków centralnych i być zakazana dla prywatnych banków komercyjnych.
Myślę, że po przeczytaniu Raportu monetarnego idea Suwerennego Pieniądza, jak zwany jest system proponowany dla Islandii, stanie się zupełnie oczywista, podobnie jak i sposób jej wdrożenia.
Fundacja Jesteśmy Zmianą, maj 2015
Stanisław Adamczyk
Krzysztof Lewandowski