8 sierpnia 2015 r. | Nr 32/2015 (215)

Co czujecie?
 

Szanowni Państwo!

   To najczęściej zadawane przez reporterów wszelakiej maści pytanie osobom, które nic nie mają do powiedzenia. A odpowiedzenie na nie jest najprostszym sposobem, żeby zostać gwiazdą telewizyjną. Ostatnio przekonali się o tym sołtysi idioci, którzy zadłużyli swoje gminy na sumy, których praprawnuki mieszkańców będą jeszcze spłacały. Co czują mieszkańcy tych gmin? Bezsilność, czy może przeciwnie – dumę, że ich sołtysa pokazano w telewizji? Jeśli tak, to ma on zapewnioną następną kadencję niezależnie od tego, czy okręgi wyborcze będą jedno czy wielomandatowe.

    Uściślijmy jednak to pytanie. Co czujecie, gdy ktoś się wygłupia? Rechot na wielotysięcznej widowni, pożal się Boże, kabaretów sugeruje rozbawienie. Ale jaka była reakcja, gdy wygłupiał się prezydent i nadal wygłupia się premier? Kłamliwa koparka, zanim została premierzycą skończyła medycynę i leczyła ludzi. Przygłupawy rząd, to przy tej koalicji raczej standard, ale zdobycie dyplomu lekarza, dość jednak prestiżowego, przez osobę tak nierozgarniętą jest z lekka niesamowite.

    Bywa i tak, że od samych pytań włos się na głowie jeży. W poprzednim felietonie wspomniałam o muzułmańskim zabójcy żony. Oto komentarz: Czy tenże serbski muzułmanin na siłę zaciągnął biedną Polkę do ślubu. W/g jakiego obrządku był ten ślub? Co przewiniła? Każdy powód jest dobry by „przywalić”! Najwyraźniej ten czytelnik uważa, że ślub według muzułmańskiego obrządku byłby wystarczającym powodem zabicia nieposłusznej żony.

    Co czuję czytając takie komentarze? Szok i przerażenie! Oto co potrafi wredna propaganda tak zwanej tolerancji zrobić z ludźmi! 

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

 

Wysłuchaj felietonu w wersji audio - tutaj

Poprzednie felietony i biuletyny - tutaj

Audio: Facebook | YouTube | MediaFire 

III RP jako system pasożytniczy

Bartłomiej Radziejewski 

Systemowe patologie III Rzeczypospolitej były już wyjaśniane na kilka sposobów. Wszystkie są jednak co najmniej wadliwe, a najpopularniejsze – bezużyteczne.  

Dominująca po 1989 r. opowieść uspokajająco głosi, że wszystko to problemy okresu przejściowego – nieuchronne koszty trudnej transformacji z totalitaryzmu w demokrację i z socjalizmu w kapitalizm. Mamy wierzyć, że prywata, korupcja, kradzież, zaniechania i inne skandale na wszystkich szczeblach władzy to historyczne konieczności wynikłe z potrzeby dziejowego „przejścia”, które z czasem, wraz z okrzepnięciem „normalnych” instytucji i nawyków, ustąpią. Jednocześnie poglądowi temu nierzadko towarzyszy wymierzony w sceptyków szantaż oparty na zarzucie sabotowania jedynego możliwego kierunku przemian, a przez to, pośrednio, wspierania sił nieodpowiedzialnych i radykalnych, skąd już tylko krok do napiętnowania jednym z licznych synonimów „oszołomstwa”.

System pasożytniczy dąży do możliwie największego drenażu pieniędzy ze społeczeństwa

Narracja ta, obok nieuprawnionych: determinizmu i selektywności, oparta jest na błędzie formalizmu. Uwzględniając wyłącznie oficjalne dane, spycha w niebyt nieformalne zjawiska i aktorów. Tymczasem bez uwzględnienia tych ostatnich nie sposób zrozumieć przemian tej części świata, jak pokazuje spory już dorobek rosnącej grupy badaczy postkomunistycznej transformacji (takich jak Janine Wedel, Margaret Baere, Jeremy Boissevain, Thomas Graham, Juliet Johnson, David Kideckel, Patricia Rawlinson, David Stark, Adam Podgórecki, Teresa Łoś, Paweł Ruszkowski, Radosław Sojak, Jadwiga Staniszkis czy Andrzej Zybertowicz). „Wiele przykładów z całego świata dowodzi, że nieformalne sieci czy grupy mogą przyśpieszać, hamować bądź zmieniać procesy industrializacji, urbanizacji, biurokratyzacji oraz demokratyzacji” – pisze Janine Wedel. Dodając, że „systemy nieformalne odgrywały wiodącą rolę nie tylko w instytucjach oraz mechanizmach państwa komunistycznego, lecz również w wielu reformach zainicjowanych w latach 90.”, Endre Sik i Barry Wellman przekonują, że „skala [będącego w dyspozycji nieformalnych grup interesów – przyp. BR] kapitału sieciowego jest większa w przypadku krajów komunistycznych niż w przypadku krajów kapitalistycznych”, ale też, że „kapitału tego jest więcej w epoce postkomunistycznej niż za czasów komunizmu”.

Owe nieformalne grupy, zwane ogólnie „klikami” lub „kręgami”, często przybierały i przybierają w Polsce postać „nomadów instytucjonalnych”, jak to znakomicie określili Antoni Kamiński i Joanna Kurczewska. Lojalność tych grup skierowana jest w pierwszym rzędzie na członków kliki, dlatego piastując funkcje państwowe, zwykle działają w interesie prywatnym, a nie publicznym.

Odrzucenie powyższej perspektywy i związanych z nią ustaleń zaprowadziło „formalistów” na intelektualne manowce: popadli w banał oderwanych od realiów, nic istotnego nie wyjaśniających wypowiedzi. W opowiadanie „bajek dla grzecznych dzieci”. To krytycy III RP, uwzględniając czynniki nieformalne, dostarczali i dostarczają istotnych diagnoz i recept, nawet jeśli popełniają w nich błędy.

Najbardziej całościową próbę wyjaśnienia patologii III RP podjęła Jadwiga Staniszkis. Koncentrując się na wymiarze systemowym, wskazała na głęboką depolityzację i utratę przez system sterowności, które nastąpiły w wyniku globalizacji, integracji z UE i komercjalizacji funduszy publicznych oraz – last but not least – dziedzictwa PRL.

Skutki? „Wchłanianie państwa” przez konglomerat interesów ukształtowanych na styku polityki i gospodarki, „funkcjonalizacja patologii”, pastisz „polityki bez władzy”, umiejscowienie władzy strukturalnej poza demokracją, sprowadzenie rządzenia do „zarządzania deficytem budżetowym i karuzelą stanowisk”, fenomen „jednoczesnego odpaństwowienia, odspołecznienia i odobywatelnienia”, wreszcie: ucieczka polityków od odpowiedzialności, ku klientelizmowi i mafijności – jako namiastkom władzy w tak zdegradowanym systemie politycznym.

Węższą, lecz znacznie bardziej nośną próbę wyjaśnienia systemowych patologii III RP zaproponował Andrzej Zybertowicz. W jego hipotezie „układu postnomenklaturowego” to PRL-owskie tajne służby występują jako rdzeń owego „układu” i główni sprawcy transformacyjnych chorób. Prywatyzując system, który ukształtował się pod koniec PRL, stały się one najważniejszymi węzłami oplatającej i paraliżującej system polityczny sieci, której moc sprawcza redukuje demokrację i rządy prawa do fasady, skrywającej władzę nieformalnego „układu”. W sensie instytucjonalnym najważniejsza jest tu blokada kontrolnych i represyjnych funkcji sądów, organów ścigania i mediów, konstytuujących realne bezprawie i rządy silniejszych. Diagnoza profesora stała się główną przesłanką zarządzania w latach 2005–2007.

Brakujące ogniwo

Wnioski Staniszkis i Zybertowicza, obok rozlicznych zalet, mają jedną wspólną wadę. Dobrze opisując realia schyłku PRL i pierwszych kilkunastu lat III RP, rozbijają się o problem reprodukcji systemowych patologii. Skoro to nieformalne struktury i mechanizmy z czasów komunizmu grały tu główną rolę, to jak wytłumaczyć trwanie, a w niektórych przypadkach (jak zadłużenie publiczne) nawet narastanie patologii po rozpadzie formacji postkomunistycznej?

Oczywiście, wciąż można wskazać wiele przykładów postkomunistycznych sitw żerujących na państwie. Nie sposób jednak utrzymywać, że po marginalizacji SLD, zdominowaniu sceny politycznej przez partie postsolidarnościowe, likwidacji WSI, struktury o PRL-owskim rodowodzie wciąż w Polsce dominują. Trudno przecież mówić o postkomunizmie bez postkomunistów.

Mamy więc najwyraźniej brakujące ogniwo w teorii (politycznej) ewolucji III RP.

Czytaj całość  |   Wysłuchaj w wersji audio 

Lekcja pokera

odcinek 115

   Robcio ponownie wybrał się do pośredniaka. Tym razem postanowił solennie przejrzeć oferty wystawione w gablotach. Kobieta stojąca przed nim zasłaniała mu to, co chciał zobaczyć. Cofnął się o krok i z przyzwyczajenia spojrzał na jej nogi, ale zobaczył tylko spodnie wystające spod sukienki albo spódnicy, która wystawała z kolei spod kurtki. Ciekaw był, dlaczego tak się ubrała. Nie mogła się zdecydować, co woli: spódnicę czy spodnie? A może ma krzywe nogi i spodnie są nieodzowne? Była bardzo szczupła, żeby nie powiedzieć, koścista.

   Nagle postać kobiety wydała mu się znajoma. Odsunął się parę kroków, żeby jeszcze raz na nią spojrzeć. Z boku jej ostry profil z wyjątkowo długim nosem był mu niewątpliwie znajomy. Mógł należeć tylko do tej dziewczyny, którą widział w nocnym klubie. Wtedy przyjrzał jej się zarówno z boku, jak i z przodu, więc teraz nie miał wątpliwości. Ale co ona tu robi? Zastanawiał się.

   – Widzę, że oboje przeglądamy te same strony ogłoszeń – powiedział, podchodząc bliżej.

   – Na to wygląda – odparła. Popatrzyła mu prosto w oczy.

   Misiuli mężczyzna w skórzanej kurtce też wydał się znajomy. Zastanawiała się, skąd zna faceta.

   – Ofert pracy jest wiele – kontynuował – ale jak się dobrze przyjrzeć, to nie ma w czym wybierać.

   – Właśnie – podchwyciła skwapliwie. – Zwłaszcza dla humanistów nie ma praktycznie niczego.

   Nagle nabrał wątpliwości, kim jest jego rozmówczyni. To przecież nie może być ta dziennikarka telewizyjna. Takie przecież pracy nie szukają.

   Ponarzekali sobie jeszcze przez chwilę, jak to między rodakami i zdawało się, że nadeszła pora rozstania, kiedy nowy znajomy niespodziewanie zaproponował Misiuli kawę.

   Barek należał do tych obskurniejszych. Tu nie załatwiało się dużych interesów. Raczej był to rodzaj poczekalni, w której werbowało się pracowników pośledniejszego szczebla.

   Nowy znajomy Misiuli okazał się rozmownym towarzyszem. Przedstawił się jako poeta i policjant w jednej osobie.

   – Myślałam, że szuka pan pracy – powiedziała zdziwiona. Zastanawiała się, jaki jest cel tej rozmowy. Zakładała to, co zawsze. Mężczyźni przecież tylko jedno mają w głowie. Ciągle się zakochują i niekiedy odkochują, niestety. Ale może w tym wypadku będzie inaczej? Może nie tylko to jedno ma w głowie? Jeżeli jednak próbuje z niej wydobyć jakieś informacje dla celów śledztwa, to się przeliczy. Nie zamierza zostać jego informatorką.

   – Szukam i nie szukam. Wpadam czasami. Właściwie niedługo zaczynam pracę w redakcji nowego magazynu literackiego. Może by cię to też zainteresowało? – przeszedł gładko na formę bardziej poufałą, nie podając nawet, jak się nazywa.

   – Jak ci na imię? – spytała wprost.

   – Dla przyjaciół jestem Robcio.

   – A ja dla przyjaciół Misiula – podała mu rękę. – Co to za magazyn?

   – Będzie się nazywał „F & F”.

   – Oryginalnie – pochwaliła, nie pytając co te litery oznaczają. – A czym się będziesz tam zajmował?

   – Krytyką literacką.

   – O! Znasz się na literaturze?

   – Każdy się zna. Widzisz, jeśli jesteś autorką jakiegoś tekstu literackiego, to jak w kryminale: każde napisane przez ciebie słowo może zostać użyte przeciwko tobie. Jeśli zdecydujesz się być krytykiem, możesz pleść, co ci się podoba. Dokopać autorowi tak, że go poskręca – uśmiechnął się przebiegle. – Krytyka nikt nie rozlicza.

 

CDN

Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF - kliknij tutaj Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce) oraz podając e-mail do wysyłki. 

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

 

Hodowla niewolników

 

Występują: Fritz i Wańka.

 

Wańka –  Jarzysz o co tak naprawdę chodzi w tym in vitro?     

 

Fritz – No przecież to jasne.

 

Wańka – Żeby pedały mogły sobie kupować dzieci?

 

Fritz – Nie tylko o to. Te dzieci będą chore od samego urodzenia.

 

Wańka – W takim razie, na dawców też się nie będą nadawały.

 

Fritz – Ale do leczenia jak najbardziej. Zamiast „polskich obozów koncentracyjnych” powstaną polskie laboratoria, w których będzie można poeksperymentować, jak za dawnych, dobrych czasów.

 

Wańka –  Ej, coś mi się zdaje, że nie ogarniasz sprawy kompleksowo.

 

Fritz – A ty ogarniasz?

 

Wańka –  My, wychowankowie Lenina mamy to we krwi. „Zboczeńcy wszystkich krajów łączcie się”!

 

Fritz – Co ma piernik do wiatraka?

 

Wańka –  Jak to co? Nie widzisz związku? Zaczynamy od in vitro. Te dzieciaki z wadami wrodzonymi władzy nie zagrożą, podobnie jak dzieci wychowywane przez pedałów.      

 

Fritz – Mówi się przez rodziców jednopłciowych.

 

Wańka –  Nazywaj sobie ich jak chcesz. Liczy się efekt.       

 

Fritz – No właśnie, tych z normalnych rodzin stale będzie więcej.

 

Wańka –  Co znaczy z normalnych? Dbamy przecież, żeby alkohol był dostępny 24 godziny na dobę wszędzie gdzie to tylko możliwe. Gdyby istniały takie placówki nierentowne, to warto by je nawet dofinansować.

 

Fritz – Resztę zrobią dopalacze.

 

Wańka –  Trzeba też docenić wychowanie seksualne poczynając od kołyski i żadne wykształciuchy nam w tym nie przeszkodzą.

 

Fritz – Ci wykształceni, z dużych miast już powyjeżdżali. Ale co z tymi  patologicznymi rodzinami?

 

Wańka –  Jeśli masz na myśli dzieciaki z patologicznych rodzin, to oczywiście należy je zostawić tam gdzie są.

 

Fritz – Przejęzyczyłem się miałem oczywiście na myśli rodziny niepatologiczne.

 

Wańka – A, to jest akurat najprostsze. Zaczynamy od anonimowego zgłoszenia, że dzieci są zaniedbane. Następnie rolą kuratora jest znalezienie jakiegoś pretekstu. Tu wystarczy byle co, że dziecko ma kota, albo matka katar.

 

Fritz – Rozumiem, że sądy są poinstruowane co mają robić.

 

Wańka –  Jasne. Zabierają dzieciaki i umieszczają w domach dziecka jak najdalej od miejsca zamieszkania. Wkurzonym rodzicom, którym odebrano dzieci puszczają nerwy i sąd ma niezbity dowód na „agresję w rodzinie”.

 

KURTYNA

P.S. Drogi aktorze! Idąc sam dojdziesz szybciej, idąc z kimś dojdziesz dalej. Pomyśl czy nie byłoby Ci ze mną po drodze. Zagraj w Internetowym Kabarecie!

---

I pieniądze zarobić – i wianuszka nie stracić

Jakież to przykre – uzyskać potwierdzenie z najbardziej autorytatywnego źródła – bo od samej sejmowej marszalicy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – że naszym nieszczęśliwym krajem rządzi przysłowiowa „kurwa i złodziej”! Kurewstwo bowiem niekoniecznie musi być zawodem. Może być stanem ducha, dobrze określanym przez ludowe porzekadło: „i pieniądze zarobić – i wianuszka nie stracić”.

Oczywiście ani w przypadku kurew zawodowych, ani w przypadku polityków o żadnym „wianuszku” nie może być mowy; pieniądze w obydwu przypadkach otrzymuje się jako nagrodę za jawnogrzesznictwo. W przypadku kurew zawodowych – za frymarczenie ciałem, w przypadku polityków – za frymarczenie duszą. Podobnie ze złodziejami. Ktokolwiek miał z nimi do czynienia, mógł się przekonać, że wszelkie romantyczne sagi o „złodziejskim honorze” i temu podobnych historiach, można spokojnie włożyć między bajki. Ja przekonałem się o tym już na tzw. „dołku”, czyli w areszcie milicyjnym przy ul. Malczewskiego w Warszawie, gdzie znalazłem się jako kandydat do internowania w stanie wojennym. Siedział z nami w celi złodziej, mimo ukończonych zaledwie 21 lat – już recydywista. Bardziej obrzydliwej gnidy nie widziałem w życiu, chociaż później, w Białołęce, siedziałem z kryminalistami na których ciążyły zarzuty znacznie poważniejsze.

Złodziej charakteryzuje się tym, że nie ma żadnych zasad i gotów jest w każdej chwili zdradzić najlepszego przyjaciela w zamian za nawet przelotną korzyść. Dlatego policja i bezpieka werbuje konfidentów przede wszystkim właśnie wśród złodziei, wynagradzając ich gwarancjami bezkarności – realizowanych później przez konfidentów ulokowanych w niezależnej prokuraturze i niezawisłych sądach. Zaryzykowałbym nawet pogląd, że złodzieje nie mają duszy, podobnie zresztą, jak politycy, którzy zresztą – jak np. pan minister Jerzy Jaskiernia – sami to potwierdzali. Skoro tak, to czyż wypada zaprzeczać?

Potwierdzenie, że naszym nieszczęśliwym krajem rządzi „kurwa i złodziej” przyszło za sprawą deklaracji Episkopatu, a właściwie nie tyle Episkopatu, co niektórych biskupów, że politycy głosujący za ustawą o zapładnianiu w szklance, nie powinni przystępować do Komunii. Wprawdzie pan prezydent Bronisław Komorowski, który tę ustawę podpisał, właśnie do Komunii nabożnie przystąpił, ale – po pierwsze – mógł to uczynić w ramach zademonstrowania wyższości porządku demokratycznego nad porządkiem nadprzyrodzonym – co z pewnością spodobałoby się soldatesce, która wystrugała zeń prezydenta – albo – po drugie – po odbyciu spowiedzi, w ramach której od jakiegoś księdza-patrioty otrzymał rozgrzeszenie, kiedy zadeklarował mocne postanowienie poprawy – że takiej ustawy już nigdy jako prezydent nie podpisze.

Ale pan prezydent Komorowski – to jedna sprawa, a komentarz pani marszalicy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to sprawa druga. Otóż oświadczyła ona, że stanowisko biskupów jest „przykre i niesprawiedliwe”, bo JE abp Dzięga powiedział, że głosowanie ma rangę „publicznego oświadczenia woli”, a więc jest rodzajem „grzechu popełnionego publicznie”. „Grzech popełniony publicznie” to nic innego, jak jawnogrzesznictwo, vulgo – kurewstwo.

Do tej pory kurewstwo, zwłaszcza kurewstwo polityczne, z punktu widzenie religijnego znacznie przecież gorsze, niż kurewstwo zwyczajne, było traktowane – niestety również przez biskupów – pobłażliwie. Być może zaważyła na tym okoliczność, że wielu spośród nich, podpisując – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” – deklarację o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, również dopuściła się kurewstwa, więc przeżywała „wspólnotę losów” z kurewskimi politykami, ale na szczęście ustawa o zapładnianiu w szklance stała się rodzajem „szczęśliwej winy”, która w tej wspólnocie łajdactwa może zapoczątkować jakiś przełom, że przynajmniej w kwestii kurewstwa politycznego, światło zostanie ściśle oddzielone od ciemności.

To, że niepokoi to zarówno panią marszalicę Małgorzatę Kidawę-Błońską, najwyraźniej przyzwyczajoną do tego, że można „i pieniądze zarobić i wianuszka nie stracić”, to dowód, że sprawy poszły we właściwym kierunku. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z forsowaniem w naszym nieszczęśliwym kraju jakiegoś „państwa wyznaniowego”. Kurwy obydwu obrządków nie muszą przecież akomodować się do żadnych chrześcijańskich zasad – ale nie powinny też oczekiwać, że chrześcijanie zaczną akomodować się do etyki kurewskiej. Więc chociaż potwierdzenie przez oficjalnie drugą osobę w państwie, że naszym nieszczęśliwym krajem rządzi kurwa i złodziej jest wiadomością przykrą, ale – zgodnie z zasadą, iż nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – również i ta konstatacja może mieć swoje dobre strony.

Stanisław Michalkiewicz 

Źródło: http://michalkiewicz.pl 

---
---

Tańczący z diabłami

Pamiętajcie, że jeśli tańczycie diabłem, diabeł się nie zmienia. Diabeł zmienia Was.

Nie ma w Polsce innej nauki moralnej niż ta, którą głosi Kościół. I nawet gdyby ktoś nie wierzył, ale był patriotą, to musi przyjąć, że nie ma Polski bez Kościoła – powiedział Jarosław Kaczyński na Jasnej Górze podczas XXIV Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rodzin Radia Maryja. Słowa te musiały bardzo zbulwersować antypolonitów, lewactwo i wyznawców neomarksizmu, więc nie dziwi, że natychmiast zacytowała je na łamach „Gazety Wyborczej”, profesorzyna Magdalena Środzina z domu Ciupak – dodając:

"Jarosław Kaczyński ma dziś monopol nie tylko w partii, lecz także w Kościele. I w związku z tym nie bardzo wiadomo, czy nasz Kościół jest jeszcze katolicki, czy to już Kościół PiS – biskupi zachowują się jak działacze partyjni, podgrzewając polityczną atmosferę, a podczas mszy przemawiają prominentni działacze PiS." 

Jeżeli zaciekła antykatoliczka pisze „nasz Kościół” to już powinna zapalić się u nas lampka ostrzegawcza – tym bardziej, że tylko w tych dwóch zdaniach dopuszcza się ona perfidnego kłamstwa. Otóż podczas Maszy Św. nie przemawiał żaden prominentny działacz PiS, a Jarosław Kaczyński owe słowa, które wstrząsnęły Środziną niczym egzorcyzmy odprawiane nad opętanym, wypowiedział już po zakończeniu Eucharystii. No, ale czemu tu się dziwić skoro wrogowie chrześcijaństwa od dawien dawna napędzani są paliwem będącym mieszanką kłamstwa, nienawiści manipulacji i insynuacji. Środzina nie zmarnuje żadnej okazji by zaatakować Kościół. Pełniąc w gabinecie komucha Marka Belki funkcję Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn pojechała w 2004 roku do Sztokholmu na konferencję poświęconą wstrząsającemu zjawisku „zabójstw honorowych”, czyli problemowi zupełnie obcemu katolikom. Tam, jako reprezentantka Polski w randze ministra nie skorzystała z okazji by milczeć i powiedziała: Katolicka, w przeważającej mierze, Polska, choć wolna od „honorowych zabójstw”, ma problemy ze zjawiskiem stosowania przemocy wobec kobiet, mające źródło w silnym wpływie Kościoła katolickiego na życie publiczne.

Wpływ Kościoła źródłem przemocy wobec kobiet? Czyżby już przeszło dziesięć lat temu Środzina była pod wpływem dopalaczy, a ten diabelski „Mocarz” działał na nią do dziś? Jakim zeszmaconym, nikczemnym i nienawistnym człowiekiem trzeba być by na konferencji poruszającej problemy zupełnie niedotyczące Polski pluć na własny kraj i to będąc ministrem?

Zjawisko donosicielstwa i posługiwania się kłamstwem tylko po to by pluć na Polskę i Polaków poza granicami naszego kraju próbowałem przybliżyć Czytelnikom tydzień temu w artykule, „Kapują, kabluja, donoszą”. Jako, że zabrakło w nim miejsca dla Magdaleny Środziny z domu Ciupak to dzisiaj niejako nadrabiam tamto niedopatrzenie.

Wbrew pozorom mój dzisiejszy tekst nie jest poświęcony Środzinie i jej problemom z szczękościskiem, jakiego doświadcza ona za każdym razem na widok sutanny czy hasła Bóg Honor Ojczyzna. Ona jest tylko pretekstem. Jej przypadek jest beznadziejny i nic na to nie poradzimy. Mnie chodzi bardziej o tych kanapowych katolików celebrytów, którzy biegają do antypolskich i antykatolickich mediów i wchodzą tam w dyskusję z wysłannikami Szatana typu Środa. Coraz częściej nabieram przekonania, że robią to nie po to by z takiej polemiki wyjść zwycięsko, ale by po raz kolejny swoje oblicze zaprezentować przed kamerami. Zawsze podczas takich pseudo dyskusji lewak bądź lewaczka dostają szansę wypowiadania się pełnymi zdaniami i zakończenia swoich wynurzeń puentą, podczas gdy kanapowy katolik na skutek przerywania mu przez osobę prowadzącą program nie może doprowadzić do kropki ani jednego wypowiadanego zdania.

Po co więc tam łazicie i stajecie w szranki z tymi wszystkimi Środzinami, Hartmanami, Biedroniami i Rozenkami. Zostawcie tę działkę takim wybitnym fachowcom jak na przykład ks. Dariusz Oko. Czy parcie na szkło jest u was silniejsze niż rozum i rozsadek?

Pamiętajcie, że jeśli tańczycie z diabłem, diabeł się nie zmienia. Diabeł zmienia was.

Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie

Mirosław Kokoszkiewicz  |  Źródło: Wirtualna Polonia  

---
---

Posłuchaj: Dorota i Henryk Miśkiewicz & Jagodziński Trio live 
Anna Stankiewicz, Janusz Strobel & Andrzej Jagodziński Trio live 2013 

Andrzej Jagodziński to artysta wszechstronny; waltornista z wykształcenia, pianista jazzowy, akordeonista, kompozytor, aranżer i pedagog. Karierę jazzową rozpoczął zdobyciem głównych nagród – indywidualnej i zespołowej na festiwalu ‚Złota Tarka’ w 1979 roku. Do dzisiaj dzięki swojej wyjątkowej umiejętności wtopienia się w brzmienie i konwencje danego zespołu gra w różnych stylistycznie formacjach, zawsze z elitą polskiego jazzu: Old Timers, Swing Session, Quintessence, String Connection, Kwartet Janusza Muniaka, Kwartet Tomasza Szukalskiego, Polish All Stars Jarosława Śmietany, formacje Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. W swej dotychczasowej karierze koncertował niemal na całym świecie biorąc udział między innymi w Jazz Yatra – Bombay, Ost-West Nurnberg, Jazz in Europe-Paris, Skane Festivalen in Malmo, Edinburgh Art Festival, Ankara Music Festival, Leverkusener Jazz Tage, Istanbul International Festival, Ankara Music Festival. 

Czytaj więcej »

Krzysztof Łozowski uprawia malarstwo olejne, rysunek, akwarelę i plakat. W dorobku artysty znajdują się też znakomite karykatury ludzi ze świata teatru, muzyki, polityki i kabaretu. Jest autorem wielu indywidualnych i zbiorowych wystaw w kraju i za granicą. Ponadto jego prace znajdują się w prywatnych kolekcjach, m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Norwegii, Belgii, Austrii, Francji, Grecji, Stanach Zjednoczonych i Japonii. Od 2004 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. Zdaniem krytyków sztuki, twórczość Łozowskiego jest ekspresyjna. Wykorzystuje w niej wiele bogatych technik i różnorodne spojrzenia na otaczający świat, od egzystencjalnych i mrocznych – po pełną humoru karykaturę. On sam twierdzi zaś, iż „Moja sztuka to ja, to moja cisza w samotności (…) pozwalająca istnieć, słyszeć niesłyszalne, widzieć niewidzialne… To odwieczna próba odpowiedzi na pytanie – kim jestem? Niekończący się cykl obrazów z wieloma tytułami, które delikatnie, a czasem odważnie, dotykają naszego sumienia, naszej prawdy o samym sobie. Lecz im bliżej siebie, swego ja - tym trudniej… Obraz staje się radością, gdzie czas nie istnieje, gdzie rzeczywistość zaciera się z marzeniami”.

Więcej » 

Znakomity pianista i kompozytor Konrad Binienda w pierwszej połowie sierpnia wystąpi w Grodzisku. Artysta w ciągu dwóch dni da trzy koncerty.

Binienda to artysta o dużej wrażliwości i charyzmie. Jest laureatem wielu nagród i konkursów pianistycznych m.in. Nagrody Hastingów za osiągnięcia muzyczne za rok 2011 na Uniwersytecie Harvarda, a także zwycięzcą ogólnoamerykańskiego konkursu pianistyczniego PianoArts Concerto & Solo Competition (2006), konkursu na koncert z orkiestrą Stowarzyszenia Mozart Society Orchestra na Uniwersytecie Harvard oraz laureatem Konkursu Chopinowskiego Fundacji Kościuszkowskiej w latach 2010 oraz 2006. Ponadto jest laureatem główniej nagrody konkursu na koncert z orkiestrą sponsorowanego przez Messiah College i Orkiestrę Symfoniczną z Harrisburga (2008). W roku 2006 wystąpił w Carnegie Hall, jako zwycięzca Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego Bradshaw Buono.

Ten niezwykle utytułowany muzyk da 8 (sobota) i 9 (niedziela) sierpnia łącznie trzy koncerty. Pierwszego dnia o godz. 16.00 wystąpi w Centrum Kultury, a o godz. 20.00 na Stawach Goliana. W niedzielę o godz. 17.00 z kolei da koncert w Parku Skarbków. Na wszystkie występy wstęp jest bezpłatny. (Grodzisk News

Pomysłodawcą wydarzenia jest Salon Tradycji Polskiej - Aleksandra Biniszewska - Muzeum Lwowa i Kresów oraz Bogusława Radziwon - Wydawnictwo TRIO. Podczas koncertu kilka swoich wierszy zadeklamuje poetka, Barbara Białowąs. Uzupełnieniem wydarzenia będzie prezentacja książek historycznych Wydawnictwa Trio. 

---

Ludzie! Górnicy! 

Nie przerywajcie rewolucji!!!

 

Dlaczego nie wychodzicie na tory, żeby blokować – aż do skutku!
– pociągi wwożące do Polski rosyjski i ukraiński węgiel!!! 
Obalić straszny rząd Kopacz (i następne, kopaczopodobne)
tylko generalnym strajkiem można.

 Jan Wawrzyńczyk
profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

---

A P E L

Polacy, Wyborcy!

Platforma Obywatelska podejmie niedługo – wspomagana przez życzliwe im media (TVP, TVN, Polsat, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Fakt”, „Dziennik Gazeta Prawna”, „Polska”, „Polityka”, „Newsweek”, „Wprost”, „Polskie Radio”, „TOK FM”, itd.) – wielką akcję straszenia wyborców i ostrzegania przed nieszczęściami, jakie spadną na Polskę, jeśli w wyborach samorządowych i parlamentarnych zwycięży PiS. Media te będą się prześcigać w podawaniu dosadnych przykładów owych nieszczęść. Będą wspierane zręcznie przez media zagraniczne, zwłaszcza niemieckie, wykonujące tajne dyrektywy strategów brukselskich.

Polacy, wyborcy!

Nie dajcie się zastraszyć, nie dajcie się okłamać, nie dajcie się
ponownie oszukać Platformie – rzekomo obywatelskiej!

• Jan Wawrzyńczyk – profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

• Małgorzata Todd – pisarka.

• Jarosław Piastowski – lekarz.

• Zbigniew Lisiecki – informatyk.

• Rafał Wysmyk – ekonomista.

• Jerzy Burski – artysta grafik.

• Andrzej Ordoczyński – Polak.

• Konrad Turzyński – bibliotekarz, w l. 1979–1981 uczestnik Ruchu Młodej Polski.

• Zofia Korzeńska – eseistka,  poetka.

• Bohdan Urbankowski – pisarz, filozof.

• Romuald Chutkowski.

• Piotr Zarębski – reżyser filmowy – Łódź.

• Jacek Wegner – publicysta.

• Tadeusz Kucharski – Polak.

• Jerzy Gnieciak – w l. 1980–1989 przewodniczący NSZZ „Solidarność” RI Opolszczyzny.

• Edward Tyburcy – dr nauk technicznych.

• Lidia Sokołowska-Cybart – prawnik-lingwista

• Wojciech Brojer – historyk.

• Dariusz Smulski – Polak.

• Ewa Tomaszewska – fizyk,  działacz NSZZ „Solidarność”.

• Grzegorz Waśniewski – Komendant Stowarzyszenia Józefa Piłsudskiego „Orzeł Strzelecki” w Kanadzie.

• Krystyna Banaszek mgr farmacji – Gdynia.

• Zygmunt Korus – krytyk sztuki.

• Ewa Duzinkiewicz – dyrektor gimnazjum.

• Violetta Kardynał – dziennikarka.

• Jerzy  Jankowski – Prezes ZP w Norwegii, b. członek Solidarności Walczącej (SW).

• Paweł Bendkowski – emeryt, były nauczyciel – Szczecin.

• Bożena Cząstka-Szymon – językoznawca, więźniarka polityczna.

• Tadeusz Wojteczko – inżynier, członek zarządu Komitetu Miejskiego PiS w Tarnobrzegu, oraz przewodniczący Klubu Gazety Polskiej.

• Zofia Romaszewska – Komisja Interwencji i Monitoringu PiS, działaczka społeczna.

• Stanisław Chęciński – dr nauk technicznych, członek, AKO.

• Zbigniew Skowroński – red. nacz. Polsko-Polonijnej Gazety Internetowej KWORUM.

• Izabella Galicka –  historyk sztuki.

• Wiesław Zieliński – pisarz, dziennikarz – Rzeszów.

• Barbara Zielińska – emerytka – Rzeszów.

• Bernadeta Wilk-Stankiewicz – były pracownik redakcji BI „Solidarność” przy ZR NSZZ „S” w Gdańsku.

• Witold SZIRIN Michałowski – Redaktor Naczelny pisma RUROCIĄGI.

• Violetta Sasiak – pielęgniarka, Klub GP Reda Rumia Wejherowo.

• Marzena Kasprowicz – mgr inż. budownictwa, nauczyciel-mianowany, poetka, maluje i pisze z potrzeby serca.

• Janina Kasprowicz – emerytowana nauczycielka, wizytator szkolny odznaczona wszystkimi możliwymi orderami i krzyżami.

• Ferdynand Kasprowicz – emerytowany nauczyciel.

• Kazimierz M. Janeczko – mgr nauczyciel, członek PO AK.

• Kazimierz Józef Styrna – autor Konstytucji NOWEJ POLSKI.

• Marian Chomiak – elektronik.

• Róża Chomiak – ekonomista.

• Piotr Szelągowski – działacz społeczny, bloger, autor strony bezprzesady.com.

• Wiesław Sokołowski – poeta, red. naczelny pisma literackiego TRWANIE

• Lech Galicki – prozaik, poeta.

• Katarzyna Kwiatkowska – nauczycielka emerytka.

• Agata Foltyn – dziennikarka.

• Karol Krementowski – inicjator strajków sierpniowych 1980.

• Jacek Kazimierski – Wiceprezes Stowarzyszenia Solidarni 2010.

• Wanda Jagieluk – dekoratorka, przewodnicząca Klubu „Gazety Polskiej” w Gdyni.

• Benedykt Butajło – specjalista BHP i ppoż. z Olsztyna.

• Krzysztof Bzdyl – prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89.

• Marek Budnicki – inżynier z Toronto.

• Zygmunt Sekuła – podwójny licencjonat medyczny.

• Grzegorz Michalski – były członek  ZR Wlkp. NSZZ S, pierwszej Solidarności, internowany. Zamieszkały w NJ, USA.

• Bogusław Maśliński 

• Jerzy Jankowski – Prezes ZP w Norwegii.

• Krzysztof Sosin – inżynier, Prezes Stowarzyszenia Polski Klub Patriotyczny.

• Zdzisław Wilk – radny Rady Miejskiej.

• Zbigniew Schroder – fizyk, działacz ruchu narodowego.

• Marek Baterowicz – pisarz z Sydney i sympatyk ruchu „Solidarni 2010”.

• Wojciech Raczyński – prezes Fundacji Edukacji i Tradycji.

• Dominik Wysocki – inżynier.

• Jan Koszczyński – emeryt, Oborniki.

• Marek Zabiegaj – dziennikarz-teatrolog, członek AICT- międzynarodowe stowarzyszenie krytyków teatralnych.

• Bogdan Zabiegaj – dziennikarz, konsul honorowy Republiki UŻUPIO w Krakowie.

• Zbigniew Oziewicz – profesor filii w Wilnie Uniwersytetu w Białymstoku, przyjaciel Jerzego Gnieciaka z Rady Solidarności Walczącej. 

• Maria Czarnecka – emerytowana nauczycielka, przewodnik po Wrocławiu i Dolnym Śląsku.

• Stanisława Janta-Lipińska – były przedsiębiorca, emerytka.

• Marek Popowicz-Watra – dziennikarz, Kanada.

• Aleksandra Ancewicz-Kaliciecka – muzyk.

• Kazimierz  Raczyński – Sybirak.

• Józef Sławiński – działacz „Solidarności” lat 80-tych.

• Piotr Hlebowicz – Autonomiczny Wydział Wschodni „Solidarności Walczącej”, działacz polonijny.

• Victor A. Zolcinski – działacz  „Solidarności” lat 80-tych, założyciel Radio POMOST ArizonA.

• Henryk Bienkiewicz – emeryt, wykładowca literatury i języka białoruskiego UJ, tłumacz, członek ZAiKS, poszkodowany w sprawie mienia zabużańskiego.

• Natalia Kuncewicz-Bienkiewicz – emerytka, dyplomowana nauczycielka fizyki, odznaczona Złotą Odznaką Solidarności.

• Jacek Lilpop – artysta.

• Eulalia Łaskawiec – redaktor techniczny, emerytka.

• Krystyna Skoczylas – redaktor  Radia Chicago WPNA 1490 am.

• Jan Zielonka – uczeń.

• Witek Szalankiewicz – alpinista. 

• Maria Dąbrowska – emerytka, działaczka nauczycielskiej „Solidarności” internowana w Gołdapi.

• Andrzej Bednarczyk – działacz Pierwszej Solidarności, więzień stanu wojennego, wielokrotnie wyrzucany z pracy po 1989 roku przez SLD i PO.

• Gabriel Leonard Kamiński – literat, dziennikarz, wydawca.

• Lech Marek Jaworski – dziennikarz.

• Jan Raczycki – Prezes Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL w Bydgoszczy. Członek Honorowego Komitetu poparcia Andrzeja Dudy.

• Jerzy Kumpin – bloger, Kanada.

• Jerzy Stasiak – inż. chemii, członek Solidarnych 2010.

• dr Leszek Skonka – Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu i Solidarności.

• Andrzej Baczewski – dziennikarz,  doradca biznesowy (przewodniczący Klubu Gazety Polskiej Kwidzyn)

• dr Andrzej Tadeusz Kijowski  pisarz

• dr hab Rafał Żebrowski – historyk.

• Lidia Goryca - logopeda.

• Andrzej Baczewski – dziennikarz.

• Tomasz Bielski – literat, dziennikarz.

• Mariusz Singer.

• Zenon Miluski – muzyk.

• Witold Łukasiak – publicysta, „Tygodnik Polski”, Melbourne.

 

Prosimy o wpisywanie się na listę!

Każdy z Państwa może ten apel podpisać. Prócz imienia i nazwiska można też podać tytuł, funkcję oraz przynależność do jakiejś organizacji. Wystarczy podpisaną treść apelu przekazać pocztą zwrotną na mój adres: mtodd@mtodd.pl.

---
---

ul. Dymińska 6a/146, 01-519 Warszawa
konto: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019
kontakt: mtodd@mtodd.pl
sklep.mtodd.pl

strona autorska M.Todd - zobacz tutaj

Internetowy Kabaret M.Todd - zobacz tutaj

profil M.Todd na Facebook - zobacz tutaj

kanał filmowy M.Todd na YouTube - zobacz tutaj

archiwum biuletynu - zobacz tutaj

zamów prenumeratę newslettera - kliknij tutaj