Ad. Brońmy normalności 44/2020 (487)
Szanowna Pani Małgorzato
Faktycznie – sytuacja jest kuriozalna i to w skali globalnej. Nasze rodzime podwórko – zmaga się dodatkowo z najazdem Hunów rewolty obyczajowej, którzy ostatnio zacierają rączki na wieść o tym, że tłumy wyległy na ulice polskich miast. Tłumy te zostały zaktywizowane ustawą Trybunału Konstytucyjnego. Zapewne to czysty przypadek, że stało się to akurat teraz. Zagadkowe jest jednak to, że ten młodzieżowy tłum tak szybko się zorganizował, a jak wiadomo „tumiwisizm”, oportunizm i konformizm są dość powszechnie występującymi cechami wśród naszych rodaków. Przypuszczalnie jest to kolejny zbieg okoliczności i nie należy tworzyć teorii spiskowych, że ktoś tę zadymę inspiruje i nią kieruje. Agresja i wulgaryzm aktywistów tego „słusznego” oporu społecznego z upodobaniem artykułowane zwłaszcza pod adresem Kościoła, to jedynie rodzaj ekspresji w wyrażaniu swoich poglądów. Po prostu nie ma się czemu dziwić – cywilizujemy się na modłę Zachodniej Europy. Należy się wręcz wstydzić, że tak późno. Zastanawia jedynie jeden fakt – ci wylegający tłumnie na ulice ludzie zupełnie lekceważą nakazy sanitarne. Wygląda na to, że zupełnie nie wierzą w zjadliwość koronawirusa. A może i w nią wierzą, ale są tak zdeterminowani, że ryzykują życie swoje i swoich bliskich. Po prostu to, o co walczą warte jest tego ryzyka. To naprawdę bohaterska postawa, godna naśladownictwa. Również funkcjonariusze policji nie podzielają obaw o życie demonstrantów ociągając się z ich rozpraszaniem, a wręcz niekiedy wspierając ich swoją biernością. Wobec tych dziwnych zdarzeń, nasuwa się pytanie - jest ta pandemia, czy jej nie ma? A może ona raz jest – kiedy służy „słusznej sprawie”, a kiedy jej nie służy – to już jej nie ma. Doprawdy - dziwny ten świat – jak śpiewał swojego czasu Czesław Niemen.
Serdecznie Panią pozdrawiam - Ewa Działa-Szczepańczyk