Ad. Póki my żyjemy 44/2018 (385)
Szanowna Pani Małgorzato
Dobrze się stało, że uniknęliśmy „faszystowskich” incydentów na tegorocznym Marszu Niepodległości. Manewr naszego rządu z wojskową osłoną marszu był genialny i zapewne wkurzył niejednego europejskiego i rodzimego „antyfaszystę”, bo uniemożliwił im przeprowadzenie prowokacji. Przypinaną nam przez zachodnie media łatką faszystów, nie ma co się przejmować. Oni po prostu realizują cel polityczny swoich mocodawców, a na to w jaki sposób to robią nie mamy kompletnie żadnego wpływu. Tym bardzo czytelnym celem jest oczywiście likwidacja ostatniej w Europie (wg ich opinii) enklawy katolicyzmu i poczucia tożsamości narodowej. Może jestem pesymistką, ale chyba mocno nas w tym względzie przeceniają, ale mniejsza o to. Bardziej martwią mnie doniesienia materializującego się na naszych oczach pomysłu tworzenia armii europejskiej, który do tej pory był zawieszony w próżni i oczekiwał na realizację na lepsze czasy. Czyżby dzisiaj nastał ten „lepszy czas”? Wydaje się , że znowu będziemy się wić niczym piskorz, będąc napierani „w tym temacie” z dwóch stron- ze strony USA i UE. Przecież nie da się pogodzić polityki USA (niekwestionowanego lidera NATO) prowadzonej w Europie z ambicjami Niemiec (lidera UE), które chcą naszego strategicznego sojusznika z niej „wypchnąć”. My oczywiście, w tej polityce „wypychania” notorycznie Niemcom przeszkadzamy, dlatego nas tak „lubią”. Niestety nasza strategia obliczona na stawianiu „jednej nóżki tu, a drugiej nóżki tam” może się wreszcie wyczerpać. A co się stanie jak nóżki nam się rozjadą i na co się wtedy nadziejemy? Już widzę oczami wyobraźni podsuwaną nam przez Rosjan „miłą” niespodziankę. Jest jednak światełko w tunelu – realizowana przez Niemcy koncepcja budowy armii europejskiej powinna w sposób szczególny wpłynąć na nasze relacje z USA. Powinniśmy zręcznie tę sytuację rozegrać na naszą korzyść, bo jak nigdy przedtem jesteśmy Amerykanom bardzo potrzebni. Jeżeli nasi umiłowani przywódcy tego nie zrobią, to w dalszym ciągu będziemy robić za etatowych frajerów Europy, a co gorsza, te wszystkie starania i wielki wysiłek narodu sprzed 100 laty, pójdą na marne.
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk