Ad. Wiara i wiedza 41/2016(277)
Szanowna Pani Małgorzato
Tragiczne wydarzenia w Smoleńsku z wielką wyrazistością pokazały jak liczną mamy w kraju grupę „wierzących” - grupę tworząca swoiste plemię zamieszkałe w granicach naszego państwa. Celowo używam określenia „plemię”, bo naród na określenie tej grupy jest nazwą mocno na wyrost. Naród to wspólnota, która w momencie zagrożenia lub co najmniej niepewności losu, ulega jeszcze większej konsolidacji – zgodnie z zasadą „zagrożone stado zwiera szyki i szykuje strategię obrony”. A nasze rodzime plemię (składające się z „wierzących” w absurdalne tezy pozbawione elementarnych zasad logiki lansowanych przez ówczesne „elity” rządzące oraz z owych „elit” rządzących) szybko pokazało swoje plemienne oblicze – raz, że nie odebrało tego tragicznego wydarzenia jako cios zadany we wspólnotę narodową, bo nie czuje się jej częścią, dwa, posłużyło się tą tragedią, by tę i tak kruchą wspólnotę do reszty rozbić i „uplemiennić” , co częściowo się udało. Oj, trzeba szybko zabrać się za reformę szkolnictwa i ośrodków opiniotwórczych (nie ich formy, ale treści), bo inaczej plemienność obejmie taka liczną rzeszę ludzi zamieszkujących obszar geograficzny o nazwie Polska, że świat w niedługim czasie zapomni, co ta nazwa oznacza.
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepńczyk