Karykatura do kwadratu 09/2016 (245)

Kiedy w 1976 r. powstał Komitet Obrony Robotników, to już sama nazwa najwyraźniej kpiła z „przewodniej siły”, jaką się mieniła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza sprawująca władzę od dwudziestu lat. Bo jak to? Bronić robotników przed nimi samymi? Później okazało się jednak, że niektórzy założyciele KOR-u nie przejawiali poczucia humoru, a raczej śmiertelnie poważnie traktowali komunizm, który chcieli tylko lekko reformować, żeby mógł przetrwać na wieki wieków.
W dobie post-komunizmu sam komunizm nic na śmieszności nie stracił, czego widomym przejawem jest KOD. Sieroty po PRL-u bis zawiązały Komitet Obrony Demokracji w chwili gdy właśnie demokracja doszła do władzy. Komunizm jako niewyczerpane źródło komizmu daje o sobie znać na pochodach pierwszomajowych organizowanych nawet w zimie i gdzie popadnie. Śmiesznie podskakujące staruszki wyglądają tak żałośnie, że nawet jako karykatury „zaplutych karłów reakcji” budzą raczej zażenowanie, niż wesołość.
Najwyraźniej karykatura kołem się toczy.

Wiedza tajemna 08/2016 (244)

Budowniczowie średniowiecznych katedr posiedli wiedzę tak cenną, że postanowili ją ukryć przed konkurencją. W ten sposób powstała loża masońska. O skuteczności dochowania tajemnicy mógłby świadczyć na przykład fakt, że nigdy nie udało się dokończyć budowy wież katedry Notre-Dame w Paryżu. Może za taką wiedzę nie zapłacono komu trzeba? Obecnie, to oczywiście bez znaczenia. Wszyscy zdążyli się przyzwyczaić od paru wieków do tej paryskiej niedoróbki.
Natomiast tajemnica, póki istnieje, nigdy nie traci na atrakcyjności. Masonerię podejrzewa się o największe teorie spiskowe świata. Nie mnie osądzać na ile słusznie. Namacalny przejaw działania tych „sił nieczystych” widzę w modzie na szpetotę. Dawnymi czasy zarówno królowa, jak i wieśniaczka chciały mieć piękne szaty. Pierwszą było na nie stać, a drugą nie. Stąd łatwo rozpoznawano kto do jakiej klasy należał.
W dobie obfitości dóbr wszelakich, przestało to być takie proste. Obecna modnisia nie wystarczy żeby miała pieniądze i zły gust. Musi wiedzieć, na przykład że podarte dżinsy od trzydziestu lat są nadal trendy, a podarty podkoszulek tylko pod warunkiem, że jest kupiony w jakimś top-szopie za bajońską cenę. Taka wiedza tajemna pozwala na wyciągnięcie pieniędzy od tych, którzy mają ich w nadmiarze w przeciwieństwie do rozumu.

Szafa „Człowieka honoru”

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Szafa „Człowieka honoru”

Występują: Leming i Moher.

Leming – Co za pazerność! Żeby biednej wdowie odmówić głupich dziewięćdziesięciu tysięcy!
Moher – Niech zgadną, mówisz o szafie Kiszczaka?
Leming – Przyznasz, że to niesprawiedliwe.
Moher – Sama chyba tego nie wymyśliłaś?
Leming – A właśnie, że sama! Nikt nie miał odwagi napisać tego, co wszyscy czują.
Moher – Wszyscy obrońcy „Człowieka honoru”, jak mniemam?
Leming – No, może z tym honorem, to była lekka przesada, ale przecież musiał się jakoś zabezpieczyć.
Moher – Przed kim?
Leming – No jak to? Przed PiS-em oczywiście.
Moher – Bolka zliczasz do Pisowców?
Leming – Oj, te zarzuty przeciwko niemu zostały sfabrykowane. To bezwartościowa makulatura.
Moher – Warta jednak dziewięćdziesięciu tysięcy?

KURTYNA

Rosyjska dusza 07/2016 (243)

Wieczna tajemnica rosyjskiej duszy polega na zasadniczej różnicy pojmowania rzeczywistości. Sankcje ekonomiczne nakładane na Rosjan to jak topienie ryb w wodzie. Nikt z nich oczywiście nie powiąże agresji skierowanej wobec innych państw z brakiem mięsa czy chleba w sklepie. Rosyjska dusza tak już ma. Bez wodki nie razbierosz, a z wódką tym bardziej.
W carskiej Rosji obowiązywał ścisły podział na kasty. Tytułem do uplasowania się wyżej w hierarchii społecznej nie były żadne zasługi czy talenty. O awansie decydował wyłącznie sam car. Nic zatem dziwnego, że leninowskie hasło walki klas tak się Rosjanom spodobało. Hołota ochoczo wyrżnęła tych z wierchuszki i zajęła upragnione miejsce na górze. Nie rozumieli dlaczego w Polsce to nie zadziałało. Armia Czerwona wyzwalała od ucisku panów, których przecież wcześniej nie wszystkich udało się wymordować w Katyniu i innych miejscach zagłady.
Kultura bizantyjska jest przeciwna i wrogo nastawiona do kultury łacińskiej i żadne udawanie, że jest między nami jakieś pokrewieństwo niczego nie zmieni. Racjonalne upatrywanie zależności między przyczyną a skutkiem obce jest wyznawcom „Świętej Rusi”, podobnie jak pojęcie wolnej woli. Wszystkiemu winien jest los, a losu po sądach ciągać się nie da. Ślepe narzędzie natomiast nie posiada własnej woli, a więc i odpowiedzialności. Takie założenie ma swoje dobre, ale i złe strony.
Najlepiej uwidacznia się rosyjska dusza w najdroższych londyńskich klubach. Okupowane są one przez rosyjskie multi-milionerki, które jedząc kawior i popijając szampanem ronią krokodyle łzy. Tak w nich łka rosyjska dusz, której nikt nie rozumie.

Sprawdzona metoda

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Sprawdzona metoda

Występują: Helga i Wańka.

Helga – Jeśli szybko czegoś nie zrobimy, to Polacy gotowi naprawdę przejąć władzę.
Wańka – Gdzie? W Polsce?
Helga – A gdzie by indziej? Ciągła powtórka z rozrywki najgłupszemu nawet może się znudzić.
Wańka – Masz na myśli kopię pięciuset złotych na dziecko, które PO tak zwalczała, żeby w końcu próbować przedstawić to jako własną inicjatywę?
Helga – Przyznasz, że to równie żenujące jak referendum Bronka tuż przed abdykacją.
Wańka – Nie wszystkie wypróbowane metody działają bez końca. Ale jest jedna taka, która nie zawodzi. Na tym polega mądrość etapu.
Helga – Mów! Nie trzymaj mnie w napięciu.
Wańka – Dziel i rządź.
Helga – Jasne, nic nowego, ale jak konkretnie?
Wańka – Trzeba odwołać się do antysemityzmu.
Helga – No nie. To nadal skutkuje? Dziwne.
Wańka – Wcale nie dziwne. Kiedy wy i my robiliśmy żydom pogromy, Polacy słynęli z tolerancji, ale musieli jakoś odreagowywać.
Helga – Czyli szeptana propaganda? Myślisz, że to jeszcze zadziała?
Wańka – Nie ma lepszego sposobu skłócenia ich. Nie zauważyłaś akcji w Internecie?
Helga – Rzeczywiście, jakby nasiliły się donosy kto jest żydem.
Wańka – A widzisz. Nasi nie próżnują.
Helga – Sprawdzają pochodzenie wszystkich ludzi w nowym rządzie?
Wańka – Po cholerę? Przecież nikt nikogo za to pozywać przed oblicze sądu nie będzie. Pomyłki mogą się zdarzyć. Jeśli nawet komuś przyszłoby do głowy zaprzeczać, to tym bardziej mu nikt nie uwierzy.

KURTYNA

Argumenty i dąsy 06/2016 (242)

Nasza historia pełna jest heroicznych zrywów ale i waśni uniemożliwiających spożytkowania owoców zwycięstwa. Wróg tylko na to czyha i podsyca jałowe spory. Sprzeczamy się o różne sprawy, różne punkty widzenia, mylimy ideę z praktyką. Odróżnienie błahostek od tego co ważne bywa niekiedy trudne, bo wymaga myślenia perspektywicznego.
Załóżmy taką oto sytuację. Radni Warszawy sprzeczają się czy położyć nową nawierzchnię na pl. Krasińskich, czy wybudować kilometr ścieżki rowerowej. Wbrew pozorom, spór jest praktyczno – ideowy. Z jednej strony wygoda wszystkich pasażerów trzęsących się na wyboistej drodze w sercu stolicy. Z drugiej ideowy, czyli chęć przypodobania się Unii Europejskiej.
Najczęściej bywa jednak tak, że wywrotowa działalność osłabiająca państwo polskie przybiera maskę racjonalności, zwłaszcza gdy oponentów nie dopuszcza się do głosu. Przyszedł czas rozliczenia aferzystów, którzy zrobią wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Dlatego bądźmy pragmatyczni, nie dawajmy się wciągać w jałowe spory. Bądźmy solidarni z tymi, którzy próbują dokonywać zmian na korzyść Polski.
I jeszcze jedno – nie dąsajmy się na lemingi. Małe rozumki potrzebują dużo czasu, żeby coś do nich dotarło.