Dilerzy, deweloperzy i lichwiarze 44/2013 (123)

 

     Jeśli ktoś jest na tyle głupi, żeby brać narkotyki albo kredyt, to znaczy, że sam się prosi o nieszczęście. Różnica między obydwoma uzależnieniami jest tylko taka, że diler działa nielegalnie, a lichwiarz legalnie. Legalnie nie oznacza oczywiście moralnie, ale kto by się tym przejmował.

     Czy to znaczy, żeby tym ludziom nie pomagać? Nie. To znaczy żeby w pierwszej kolejności pomagać tym cierpiącym nie z własnej winy, pokrzywdzonym przez system np.: niesprawiedliwości czy fiskalny. I tu dochodzimy do roli informacji i dezinformacji uprawianej przez media nie tylko głównego nurtu. Lichwiarzy i deweloperów stać na kłamliwe reklamy, przy czym gdyby się one nie opłacały, nikt by ich nie dawał.

     Deweloperzy przekonują usilnie i demagogicznie, że lepiej przecież płacić raty za własne mieszkanie niż wynajmować cudze. Z pozoru to logiczne, z tym że gdyby ci się coś odmieniło w życiu, to z wynajmowanego mieszkania możesz się wyprowadzić nie ponosząc żadnych kosztów, a za „swoje” raty będziesz spłacał do końca życia, czy ci się podoba, czy nie.

     No chyba, że lichwiarz przejął rolę cementowania rodziny. Od kiedy sakrament małżeństwa wyszedł z mody, a „dobrem dzieci” zajęło się państwo, dziecko przychodząc na świat, prócz rodziców (niekoniecznie sprecyzowanej płci) może mieć mieszkanie do spłacania przez resztę życia.

     A może jednak warto wziąć gigantyczny kredyt, zainwestować w nowe przedsiębiorstwo, które przyniesie krocie? Jeśli ktoś z Państwa zetknął się z taką sytuacją, bardzo proszę o szczegóły.

    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wprowadź rozwiązanie: *