Tolerować czy podziwiać? 30/2013 (109)

     Było kiedyś takie prześmiewcze powiedzonko: Wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści. Zestawienie tych grup ze sobą miało ośmieszyć teorię spiskową. Nikt oczywiście nie jest winien „wszystkiemu”, ale może w powiedzonku tkwi jednak jakieś ziarno prawdy? Pierwszą grupą nie zajmę się ze strachu przed pomówieniem o antysemityzm, na temat masonów wiem niewiele, ale za to cykliści dają mi się we znaki bardziej niż komary, bo nie ma na nich żadnych środków zapobiegawczych. Jako kierowca uzbroiłam się w cierpliwość, jeżdżę wolniutko i jeszcze żadnego rowerzysty na tamten świat nie wyprawiłam. Gorzej jest na chodniku, gdzie muszę przemykać chyłkiem, żeby nie zostać potrąconą.

     Gdyby ludzie wybierali rower ze względów ekonomicznych, byłabym bardziej wyrozumiała. Ale tu, na moje oko, chodzi głównie o szantaż „prawami mniejszości” uprawiany przez irytującą podgrupę „szpanerów”. Taka „mniejszość” najpierw domaga się równości, chociaż wcale nie o nią jej chodzi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i żadne ścieżki rowerowe niczego nie załatwią. To tak, jakby chwastom wydzielić specjalne grządki z nadzieją, że nie rozplenią się w rabatce pelargonii. „Mniejszość” nie chce równości, chce podziwu! Czyż „parady równości” nie są tego najlepszym dowodem?

      

Szczera rozmowa

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Szczera rozmowa   

 

Występują: pracownicy pionu propagandy Wańka i Fritz

 

Fritz – Słuchaj Wania, a może byśmy tak szczerze porozmawiali?

Wańka Zależy o czym.

Fritz – Obaj wiemy, że Grasow tak naprawdę nie jest naszym szefem.

Wańka Fakt, pomagamy mu tylko.

Fritz – Właśnie. Nie opowiedziałbyś mi jak to faktycznie z tym Tupolewem było?

Wańka A co? W Berlinie tego nie wiedzą?

Fritz – Może i wiedzą, ale ze mną nikt tą wiedzą się nie podzieli.

Wańka A co byś chciał wiedzieć?

Fritz – Jak wyglądały przygotowania do tego tak zwanego wypadku? Wronuś najwyraźniej wiedział o wszystkim znacznie wcześniej.

Wańka Nie o wszystkim. Kogoś takiego jak Wronisław Komuchowski nie informuje się szczegółowo, bo zawsze jest obawa, że coś chlapnie.

Fritz – No i chlapnął, a później nie krył radości z tego co się stało, ale on tu najmniej ważny. Do układanki nie pasuje mi coś innego.

Wańka A mianowicie?

Fritz – Wiadomo było, że samolot musi rozbić się w Smoleńsku, tak?

Wańka Załóżmy.    

Fritz – I dlatego nie czekały żadne limuzyny na delegację?        

Wańka Powiedzmy.  

Fritz – Nie uważasz, że to przesada?

Wańka A kto by się tym przejmował!

Fritz – No chyba, że to prowokacja szyta grubymi nićmi, bo nie chodziło chyba o ewentualne uszkodzenie sprzętu.

Wańka Za kogo ty nas masz? Nie musimy oszczędzać, zwłaszcza na nie swoim.

Fritz – No, właśnie. Jak to interpretować? Jako prowokację typu: „i co nam zrobicie”?

Wańka Jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to odesłanie samolotu z limuzynami  z lotniska Siewiernyj nie było prowokacją, a miało uwiarygodnić błąd pilotów samolotu z delegacją prezydencką.

Fritz – Że niby wieża nie zezwalała na lądowanie? 

Wańka Dokładnie. Później okazało się, że wszystko idzie jak po maśle. Każdą bzdurę łącznie z pancerną brzozą dało się wcisnąć.

 

KURTYNA

 

P.S. Drodzy Aktorzy nie dajcie się prosić, przyłączcie się do Teatrzyku. Jakoś trudno mi uwierzyć, że wszyscy bez wyjątku otrzymujecie tak fantastyczne propozycje, że moja przy nich „wymiękka”.

 

Sztuka walki

     Na czym polega przewaga rządzących nad rządzonymi? Odpowiedź wcale nie jest tak łatwa, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Prócz powodów, które każdy z nas wymieni z łatwością, są jeszcze te mniej oczywiste. Orężem władzy bywa wprowadzanie destrukcji w szeregach opozycji, zwłaszcza tej słabiej zorganizowanej, nie powiązanej żadnymi finansami. Tam  gdzie w grę wchodzą pieniądze, ludzie bywają ostrożniejsi. Spiskowanie przeciw szefowi, może skończyć się wyrzuceniem z pracy. Ale tam gdzie chodzi tylko o ambicje, dywersant zaślepiony przez własne ego z łatwością podetnie gałąź, na której siedzi. W tym wypadku świetnie się sprawdza podjudzanie jednych przeciw innym. To, między innymi, tłumaczy takie uporczywe lansowanie i wzmaganie emocji. Człowiek kierujący się rozumem jest mniej podatny na manipulację, niż rozemocjonowany fanatyk.

     Dlatego jeśli chcemy coś pożytecznego robić dla Kraju nie dajmy się prowokować. Osobiście mam w nosie co jedna pani powiedziała o innej pani, albo o mnie, co nie oznacza jednak żeby dawać kolejną szansę tym, którzy już udowodnili swoją złą wolę. Zadawanie się z „mętnym nurtem” żadnemu uczciwemu człowiekowi na dobre wyjść nie może.

     Pozdrawiam do następnej soboty i przypominam o spotkaniu w kawiarnio-księgarni TARABUK w Warszawie przy ul. Browarnnej 6 (bliżej Lipowej) już w najbliższą środę 24 lipca o godz. 18.  

Platforma Nieposłuszeństwa Obywatelskiego

 

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Platforma Nieposłuszeństwa Obywatelskiego

 

Występują: Optymistka i Pesymista.    

 

Optymistka – Jak to dobrze mieć takiego zdolnego ministra finansów.

Pesymista Gratuluję ironii.

Optymistka – Ale ja całkiem poważnie. Okazuje się, że jednak budżet państwa znów jest bezpieczny, prorozwojowy, antycykliczny i dobrze skonstruowany.

Pesymista Oraz niedoszacowany na 24 miliardy złotych już po pół roku. Rzeczywiście, Sztukmistrz z Londynu popisał się znowu.

Optymistka – Te miliardy zabierze się z armii i takich tam niepotrzebnych resortów. Po co komu armia w dobie pokoju?

Pesymista A szpitale zdrowemu, albo szkoły mądremu?

Optymistka – Oj, ty znowu swoje. Porozmawiajmy lepiej o czymś neutralnym.

Pesymista A są takie tematy?

Optymistka – Pewnie, chociażby sprawa księdza Lemańskiego.

Pesymista To jest taka sprawa?

Optymistka – No jak to? Nie mów, że nie słyszałeś. Jego spór z przełożonym jest sławny na całą Polskę.

Pesymista Właśnie. Spory podwładnych z przełożonymi toczą się każdego dnia od Bałtyku po Tatry i normalnie nikt prócz zainteresowanych o nich nic nie wie. No chyba, że są przykrywką. Kiedy mnie szef wyrzucał, bo musiał zatrudnić na moje miejsce pociotka ministra, to nikogo to nie interesowało.

Optymistka – Trudno ci dogodzić. Może ucieszył cię fakt, że wreszcie udało się naprawić ten nieszczęsny pas startowy na modlińskim lotnisku?

Pesymista Owszem, ucieszyłby mnie, gdybym miał odpowiednie układy i pieniądze na wykupienie lotniska.

Optymistka – A po co byłoby ci puste lotnisko, z którego nikt nie chce latać?

Pesymista Właśnie po to zostało doprowadzone do takiego stanu, żeby można je było sprzedać za psi pieniądz.

Optymistka – Znowu te twoje teorie spiskowe! Ale przyznasz, że Tusk ma rację doradzając powstrzymanie się od głosowania w referendum na prezydenta Warszawy?

Pesymista Odkąd doradził, żeby nie płacić abonamentu telewizyjnego, wpoił mi nieposłuszeństwo obywatelskie.

 

KURTYNA

Spotkajmy się

     Dawno temu, kiedy zaczynałam swoją twórczość literacką i właśnie wydałam pierwszy tomik opowiadań, jeden z recenzentów miał mi za złe, że tak stale zaskakuję i zaskakuję czytelników. Najwyraźniej mam to we krwi, bo i tym razem spróbuję Państwa zaskoczyć. Zamiast porcji uszczypliwości, dzisiaj całkiem inna propozycja. Spotkajmy się oko w oko i porozmawiajmy jak Polak z Polakiem.

     Konkretnie proponuję spotkanie w kawiarnio-księgarni TARABUK w Warszawie przy ul. Browarna 6 (bliżej Lipowej) w środę 24 lipca o godz. 18. Do nabycia będzie nie tylko najnowsza moja książka zatytułowana „Domniemanie bezkarności”, ale i parę innych – wszystkie w promocyjnych cenach. Mam też w zanadrzu pewną niespodziankę, ale o tym na miejscu.

Będę zobowiązana za potwierdzenie przyjęcia zaproszenia.

mtodd@mtodd.pl

Smok wawelski

 

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Smok wawelski     

 

Występują: pracownicy pionu propagandy Wańka i Fritz

 

Fritz – Udało się!

Wańka Co mianowicie?

Fritz – Smok połknął barana nadzianego siarką!

Wańka A konkretnie?

Fritz – Zrobiliśmy taką oto zbitkę. Dało się zdjęcia okrągłostołowców z podpisem, że oni oszukali naród.

Wańka Przecież to woda na ich młyn!

Fritz – Właśnie, to ta przynęta w postaci barana.

Wańka A co jest siarką?

Fritz – Paru z najaktywniejszych naszych przeciwników na zdjęciach obok z podpisem, że teraz to oni oszukują.

Wańka Rzeczywiście, atakowanie ich wprost nie dawało rezultatów. Myślisz, że lud to kupi?

Fritz – Powinni wziąć się za łby.

Wańka I co nam to daje?

Fritz – Jak to co? Przede wszystkim zwątpienie. Szaraczki nie wiedzą komu mają wierzyć.

Wańka Gras sugerował, żeby coś o świetlanej postaci pierwszego obywatela, bo mu słupki spadają.

Fritz – E tam, zaraz spadają. Po czorta pytać ludzi czy go lubią? Każdy przecież wie, że bycie idiotą to żaden wstyd, a poza tym nie rzuca się w oczy.

Wańka Myślisz, że Gras ten twój pomysł pochwali?

Fritz Powinien, przecież to klasyczna leninowska zasada posługiwania się użytecznymi idiotami!

 

KURTYNA

 

Mów mi geniusz

 

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Mów mi geniusz    

 

Występują: Grasow, czyli w skrócie Gras, pracownicy pionu propagandy Wańka i Fritz

 

Gras – Wy dwaj będziecie odpowiedzialni za pion propagandy. Do waszych obowiązków będzie należało dostarczanie tematów do „przekazu dnia”.

Wańka Takich w rodzaju „mamusia małej Madzi”?

Gras Tak, ale bez przeciągania struny, jak to było w tej sprawie.

Fritz – Moim zdaniem należy wejść głębiej w ich struktury.

Wańka Jeszcze głębiej? Mamy przecież  w każdej ich organizacji swojego człowieka.

Gras Który najczęściej bierze pieniądze za nic. Potrzeba nam nowych pomysłów, nie ludzi, coś co chwyci, rozpali emocje.

Fritz – A mogą być odgrzewane kotlety?

Gras Zależy jak stare. Spór historyków może nie być interesujący.

Wańka – Właśnie, powinno być coś w rodzaju hecy z Baumanem?

Gras No… Tak, ale nie powielajmy schematów.

Fritz – Chyba mam coś takiego. Teraz dla odmiany niech się biją w piersi.

Gras A konkretnie?

Fritz – Odgrzejmy geniusza.

Gras Karpat?

Fritz – Ani Karpat, ani nawet Biłgoraja. Mówimy partia w domyśle Lenin, mówimy profesor w domyśle Władysław B. A jak powiemy „genialny konstruktor” to w domyśle…

Wańka – Jacek K.

Fritz – Bingo.  

Gras Ten co to na złość władzy ludowej świnie pasał?

Fritz – Ten sam. Ale zacznijmy od początku. Najpierw władza ludowa wysłała go na stypendium do USA. Po powrocie dostał zakład doświadczalny, w którym mógł realizować swoje wizjonerskie projekty.

Gras Podobno ten jego komputer był znacznie lepszy od radzieckiego.

FritzNa pewno znacznie mniejszy. Dlaczego towarzysze radzieccy go sobie nie przywłaszczyli, pozostaje nadal tajemnicą. Natomiast tajemnicą nie jest, że pomysłu nie podchwyciło także IBM.

Gras A to skąd wiadomo?

Fritz – Z podsłuchu. W tamtych czasach naszym reprezentacyjnym lokalem była restauracja Budapeszt na Marszałkowskiej naszpikowana elektroniką podsłuchową.  To właśnie tam został zaproszony bardzo wysokiej rangi przedstawiciel IBM-u. Po zapoznaniu się z K-202 nie wyraził chęci współpracy. Zakład Doświadczalny rozwiązano.

Wańka – I wtedy właśnie powstało to sławetne zdjęcie ze świniami?

Fritz – Tak. To było rzeczywiście genialne pociągnięcie marketingowe. Nawet sam Kudelski dał się nabrać. Zaprosił „genialnego konstruktora” do Szwajcarii, pomógł załatwić kredyt, powstała fabryka z wielkim napisem na dachu i na tym koniec. Znowu geniusz nie został doceniony. Po powrocie do kraju próbował jeszcze robić urządzenia, które już dawno były na rynku.

Wańka – W sumie postać nieco żałosna.

Gras I dlatego nadaje się idealnie do naszych celów. Nazwijmy go polskim Billem Gatesem. 

 

KURTYNA

Buła z szynką

     Dworzec Gdański w Warszawie wsławił się masowym wyjazdem pewnej części obywateli PRL-u po marcu 1968. Mało kto jednak wie, że już wcześniej było to miejsce wyjątkowe. W tamtejszym bufecie można było niekiedy dostać świeżutką bułkę z masłem i szynką i w dodatku nawet bez kolejki. Czym była szynka w tamtych czasach, niech świadczy fakt, że sam Gomułka się na niej przejechał. Kiedy KC PZPR podniosło ceny na wędliny, tłumaczył robotnikom, że cena szynki ich nie dotyczy, bo i tak przecież ich na nią nie stać.

    Atrybutem władzy niepodzielnej zawsze jest jej arogancja. A jak ta buła z szynką ma się do naszych czasów? Wygląda na to, że tylko patrzeć, jak Unia Europejska wyda dyrektywę o zakazie spożywania jej w miejscach publicznych. Do takiego przypuszczenia skłania mnie przypadek, jaki zdarzył się w Paryżu. Jakiś Francuz ośmielił się jeść bułkę z szynką w miejskim środku komunikacji, czym uraził uczucia religijne jadących z nim Arabów, którzy w przypływie słusznego gniewu pobili Francuza. Myślę, że jest to wystarczający powód, żeby w całej Europie zakazać jadania bułek z szynką w miejscach publicznych.