Jak zostać milionerem

    Znam 3 sposoby.

Na znajomość z kimś, najlepiej z rodziny premiera. Wtedy można już w wieku 28 lat obracać milionami. Przychylność wymiaru sprawiedliwości zapewniona. ABW ma ważniejsze rzeczy na głowie, takie, jak chociażby aresztowanie internauty za kpiny z  Wronisława Komuchowskiego.

Dla tych z Państwa, którzy nie pochodzą z Gdańska, lub jego okolic, mam inną propozycję. Na żądanie zapłaty, czyli wymuszenie rozbójnicze. Można wziąć przykład z anonimowego, jak na razie, przedsiębiorcy. Dostałam właśnie wezwanie do zapłaty 110 zł. za rejestr firmy, której to kwoty podobno nie uiściłam. Rzeczywiście. Zaczęłam sobie mozolnie przypominać rejestrację firmy z przed kilkunastu lat. W urzędzie państwowym było stoisko proponujące bezpłatny wpis do nowopowstałej książki telefonicznej, co w tamtych czasach wydawało się korzystne. Zostawiłam więc ankietę ze swoimi danymi, ale wpisu nigdy w opasłym tomie „Panoramy Firm” nie znalazłam. Jest pewien szczegół w piśmie żądającym pieniędzy, po którym skojarzyłam, że tamta ankieta musiała być źródłem informacji.

    W ten sposób naciągniętych zostało prawdopodobnie wielu przedsiębiorców. Nie zamierzam jednak zajmować się śledztwem. Prokurator z łatwością mógłby dotrzeć do oszusta, chociażby po numerze konta. Ale czy będzie mu się chciało? Wątpię.

  Pozostaje jeszcze trzecia możliwość. Zdobyć majątek uczciwie, ciężką pracą. Ale to wariant tylko dla ludzi odważnych, którzy nie boja się więzienia.

 

Drabina

     Czy wiecie jak w światowym rankingu wypadają nasze wyższe uczelnie? Najlepsze z nich czyli Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski są bardzo daleko za czołówką i plasują się na miejscach między 300 a 400! Tak dalekie miejsca nie są już nawet sprecyzowane. O polskich politechnikach nie ma co nawet wspominać, no chyba, że przy okazji awarii budowlanych, których na skutek kiepskiej inżynierii siłą rzeczy musi przybywać.

     Młodzi, „wykształceni” (kiepsko, co się rozumie samo przez się) z dużych miast nie mają oczywiście o tym pojęcia. Dla leminga, bo o nim mowa, każdy człowiek o odmiennych, a zwłaszcza logicznie zdefiniowanych poglądach, to oszołom. Lemingowi trudno natomiast połączyć podobne wiadomości w tym samym serwisie, jeśli podano je osobno… Oto zostaje zalany najdłuższy w Polsce tunel, zbudowany pod niczym, czyli dawną Wisłostradą w Warszawie, ot żeby dać pewnie komuś zarobić. Po zamknięciu innych dróg stał się rzeczywiście niezbędny, ale zalała go woda i musiał być wyłączony z ruchu. Wiercenie następnego tunelu metra, tym razem pod Wisłą, opóźni się. Nikt też nie wie dlaczego metro, jak jest w wielu innych miastach świata,  nie mogłoby przebyć rzeki mostem. Może byłoby za tanio?

      A skąd ta drabina w tytule? Już wyjaśniam. W tym samym serwisie informacyjnym TVP podała o cennej urzędniczej inicjatywie zorganizowania „kursu korzystania z drabiny”. Podobno, jak wykazują statystyki, bardzo często dochodzi do wypadków z udziałem tego niezbędnego sprzętu. Rolnik, po pomyślnym ukończeniu kursu może liczyć na cenny podarunek – drabinę.

       Państwa zdaniem, czy to jeszcze śmieszno, czy już straszno?

Banksterzy

 

     Czy aby na pewno warto jest dorabiać się pieniędzy, zwłaszcza uczciwą drogą? Bo jeśli tak, to co później z nimi robić? Może wydać na zagraniczną wycieczkę? Zbyt duże ryzyko utraty zarówno pieniędzy, jak i nerwów. Zainwestować w coś pewnego, żeby przynosiły profit? To brzmi racjonalnie, zwłaszcza w normalnym, praworządnym państwie. Tylko czy nasze Państwo do nich należy, skoro gangster, skazany kilkoma prawomocnymi wyrokami sądowymi, zamiast przynajmniej jeden odsiedzieć, jako wprawny recydywista zakłada kolejny  „bank” znowu okrada klientów i nikt mu w tym nie przeszkadza? A może mamy tu do czynienia z „banksterami” pod szczególnym nadzorem?

     W PRL-u „władza ludowa” miała tylko jeden cel: utrzymać się przy władzy, nie bacząc na dobro obywateli. Ciekawe z czym mamy do czynienia obecnie? Z ignorancją? Nieudolnością? A może przeciwnie – z premedytacją?

      W wolnej chwili proszę się zastanowić nad tymi licznymi pytaniami.

Kanapowiec zrzędliwy

   

Owady, tudzież inne stworzenia, dzielą się na pożyteczne i uciążliwe. Wyżej wymieniony Kanapowiec zrzędliwy zalicza się do tych mało lubianych. Ktoś zasugerował, że i ja do nich należę. Postaram się udowodnić, że jest inaczej.

     Podział na piszących o rzeczach przyjemnych i nieprzyjemnych jest mylący, bowiem po to pisze się o rzeczach niemiłych, żeby ich unikać, miłe zostawiając na deser. Polityka dotyczy wszystkich – świadomych i nieświadomych tego faktu. Uniknąć się jej nie da, podobnie jak siły grawitacji, z tym, że na tę ostatnią wpływu nie mamy, a na politykę, jednak trochę tak. Chowanie głowy w piasek nigdy nie prowadzi do sukcesów. Rzetelne informowanie zarówno o zagrożeniach, jak i sukcesach należy do dziennikarzy. Pod nich, niestety, podszywają się „nocnikarze”, którzy wciskają nam kit wmawiając, że białe jest czarne i na odwrót. (Ten dowcipny neologizm zaczerpnęłam z wiersza recytowanego przez Andrzeja Fedorowicza. Uważam, że świetnie oddaje podziały personalne w prasie.)